Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Fot. 1. Nasz Szef – 1990 (fot. Jan Magierski)
Tekst został opublikowany w styczniowym numerze Wiadomości Uniwersyteckich (nr 1/250)
Profesor Kazimierz Pękala – twórca lubelskiej polarystyki
W dniu 20 listopada 2018 zmarł niespodziewanie prof. dr hab. Kazimierz Pękala, emerytowany pracownik Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej, geograf-geomorfolog, polarnik, twórca lubelskiej polarystyki. Jego droga naukowa oraz najważniejsze osiągnięcia na tym polu zostały zaprezentowane w Wiadomościach Uniwersyteckich nr 10/249 z grudnia 2018. Jaki człowiek ich dokonał? Dla nas, Jego uczniów, był nie tylko naukowcem, znakomitym badaczem terenowym i organizatorem wypraw, ale także szefem i kolegą. Był także naszym kolegą i partnerem w społecznych działaniach w Polskim Towarzystwie Geograficznym. Dla Kazimierza Pękali w nauce najważniejsze były wyniki badań terenowych, uzyskane kosztem często dużego wysiłku i niewygód, badań prowadzonych w terenie trudnodostępnym, nierzadko egzotycznym. W takich warunkach czuł się najlepiej. Tak było podczas badań peryglacjalnych pokryw stokowych w Bieszczadach, które prowadził w latach 60. XX w. (z efektem w postaci doktoratu), a także trzech wypraw do Mongolii w latach 70. W dwóch pierwszych wyprawach mongolskich Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN (1974 i 1977) zdobywał doświadczenie, które wykorzystał kierując ekspedycją zorganizowaną w 1978 r. przez Instytut Nauk o Ziemi UMCS. Jednak prawdziwą miłością naukową Kazimierza Pękali okazał się Spitsbergen.
Fot. 2. Za sterem łodzi na fiordzie – 2000 (fot. Piotr Zagórski)
Trafił tam już w 1973 r. z wyprawą Uniwersytetu Wrocławskiego, podczas której zebrał materiał do habilitacji, uzyskanej w 1980 roku. W tym samym roku znalazł się znów na Spitsbergenie, w Hornsundzie, w składzie wyprawy Instytutu Geofizyki PAN. Łatwo nawiązywał współpracę i kontakty z ludźmi. Cechował Go niezwykły urok osobisty, łączący cechy, zdawałoby się przeciwstawne: skromność i przebojowość. Poza tym potrafił być użyteczny w każdej sytuacji, pomocny w każdej potrzebie, co czyniło go znakomitym członkiem wypraw. Kolejny raz przyleciał do Hornsundu na początku lipca 1983 r. jako opiekun naukowy wyprawy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kończyłem wówczas moje pierwsze zimowanie w stacji PAN, wysłany tam przez Niego rok wcześniej. Docent Pękala przywiózł nam z Polski świeże owoce, których nie widzieliśmy od roku. Natychmiast objął dyżur kuchenny, a gotował świetnie; zwłaszcza Jego bigos był niezrównany. Po dyżurze poszliśmy w teren, gdzie zostałem poinstruowany, jakie badania powinienem jeszcze przeprowadzić do doktoratu, po czym popłynęliśmy łodziami na drugą stronę fiordu, do chaty traperskiej, gdzie rezydowała wyprawa UJ. To wszystko odbyło się jednym ciągiem, w ułamku dnia, tyle że polarnego. Koledzy zimownicy stwierdzili: fajny ten twój Kazek.
Niesamowita energia i pomysłowość Kazimierza Pękali zaowocowała organizacją serii wypraw UMCS na Spitsbergen, z których pierwsza odbyła się w 1986 r. Szef – bo tak go czasem nazywaliśmy – nie chciał tworzyć kolejnej, prowizorycznej bazy naukowej w spenetrowanym już Hornsundzie i podjął ryzyko założenia jej na brzegu Bellsundu, w mało znanym miejscu, w którym przed kilkudziesięciu laty krótko funkcjonowała kopalnia węgla i pozostało po niej kilka drewnianych budynków. I to był „strzał w dziesiątkę”. Okazało się, że niektóre budynki są w stosunkowo dobrym stanie, chociaż wymagają remontu i adaptacji do naszych potrzeb. Równolegle prowadziliśmy więc prace badawcze i prace remontowe. Szef oczywiście przewidział zapotrzebowanie na materiały budowlane i zarezerwował dla nich miejsce na statku, którym przypłynął nasz bagaż. Wykorzystywaliśmy też deski z zawalonego budynku oraz materiał, dostarczony przez Norwegów. Podobnie było w następnych wyprawach, chociaż coraz mniej czasu trzeba było poświęcać na prace gospodarcze. Kazek, bo tak go przeważnie nazywaliśmy, nie tylko nimi kierował, ale zakasywał rękawy i dawał przykład solidnej, konkretnej roboty. Jego umiejętności techniczne w pełni zasługiwały na miano „złotej rączki”. Jako organizatora i kierownika wypraw cechowała Go troska o każdy aspekt życia polarnego, zwłaszcza dbał o bezpieczeństwo uczestników i – w związku z tym – stan sprzętu pływającego i broni. Nic nie pozostawiał przypadkowi. Mieliśmy mu niekiedy za złe ten nadzór i „wszędobylskość”, odbierając to jako brak zaufania. Powodowała nim jednak troska nie tylko o nasze bezpieczeństwo, ale także efektywność wypraw. Zrozumieliśmy to później, gdy sami kierowaliśmy wyprawami.
Fot. 4. Nuna i Kazek Pękalowie z następcą, Piotrem Zagórskim, przy punkcie pomiarowym – 2005 (fot. Kazimierz Pękala)
W latach 1986-2016 odbyło się 28 ekspedycji UMCS na Spitsbergen, w których uczestniczyło około 90 osób, reprezentujących różne ośrodki naukowe z kraju i zagranicy. W większości byli to jednak geografowie z UMCS. Efektem wypraw, oprócz licznych artykułów naukowych i wystąpień na krajowych i międzynarodowych konferencjach, było wyszkolenie kadry naukowej. Na bazie zebranych materiałów uzyskano po kilka stopni: magistra, doktora oraz doktora habilitowanego. Współpraca z naukowcami rosyjskimi zaowocowała trzema wyprawami UMCS na Półwysep Kolski.
Bardzo ważną okolicznością polarnej działalności profesora Pękali było współuczestnictwo w badaniach i wsparcie ze strony Żony Nuny, czyli dr Janiny Repelewskiej-Pękalowej. Uczestniczyła nie tylko w kilku wyprawach polarnych, ale także we wszystkich innych działaniach około- i powyprawowych – opracowaniu zebranych materiałów, redagowaniu publikacji i organizacji konferencji. Byli z Kazkiem nierozłączną parą, oboje zauroczeni Spitsbergenem.
Z pracą zawodową ściśle wiązała się działalność społeczna Kazimierza Pękali w Polskim Towarzystwie Geograficznym, w którym pełnił wiele funkcji. Najpierw był wiceprzewodniczącym Zarządu Oddziału Lubelskiego, zaś później Zarządu Głównego i członkiem komitetu redakcyjnego Czasopisma Geograficznego, organu PTGeogr. Współorganizował w Lublinie kilka ogólnopolskich zjazdów Towarzystwa. Szczególnie zasłużył się jednak dla Klubu Polarnego PTGeogr., którego był członkiem założycielem i przewodniczącym zarządu przez trzy kadencje. Organizował w Lublinie spotkania polarników: 9 sesji i 3 sympozja z udziałem gości zagranicznych. Redagował serię wydawniczą Wyprawy UMCS na Spitsbergen oraz Biuletyn Polarny. Wyróżniająca się działalność w PTGeogr. znalazła wyraz w uhonorowaniu Go Złotą Odznaką, Medalem oraz najwyższą godnością, Honorowym Członkostwem Towarzystwa.
Jego śmierć była dla nas zaskoczeniem, gdyż w wieku 82 lat był w dobrej kondycji. Do ostatnich dni był czynny zawodowo w Wyższej Szkole Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola w Lublinie. Odszedł więc tak, jak żył, aktywny do końca. Pozostały po Nim wyprawy, kontynuowane przez Jego wychowanków oraz, zawsze otwarta dla gości, baza Wypraw Polarnych UMCS w Calypsobyen na Spitsbergenie. Warto w tym miejscu oddać głos wybitnemu polarnikowi, profesorowi Alfredowi Jahnowi, rektorowi Uniwersytetu Wrocławskiego i doktorowi honoris causa UMCS (pracownikowi UMCS w latach 1945-49), który w swojej autobiograficznej książce napisał: „Gdy (…) stałem się inicjatorem i opiekunem polskiej działalności polarnej, w tę dziedzinę nauki wciągnąłem lublinianina, prof. Kazimierza Pękalę, człowieka o niezwykłej energii i organizacyjnych talentach. Jemu uniwersytet lubelski zawdzięcza to, że stał się ważnym ośrodkiem badań polarnych w Polsce”.
Jan Rodzik
[1] A. Jahn, Z Kleparowa w świat szeroki, Ossolineum, Wrocław 1991