Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Kolejna publikacja Profesora Andrzeja Kokowskiego !
Robert Liebig – archeolog amator wydobyty z głębokiego cienia – w Lublinie
Właśnie światło dzienne ujrzała książka Andrzeja Kokowskiego sfinansowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ze wsparciem Kommission zur Erforschung von Sammlungen archäologischer Funde aus dem nordöstlichen Mitteleuropa (KAFU – tłumaczenie na język niemiecki).
Archeologów którzy dotąd słyszeli o Robercie Liebigu można wymienić z pamięci. Najtrwalszy ze śladów jaki po sobie zostawił, to zadrukowana stroniczka w miesięczniku niemieckiej archeologii „Nachrichtenblatt für deutsche Vorzeit” z 1926 roku, opisująca na jakie starożytności natrafiono na terytorium nowopowstałej Provinz Grenzmark Posen-Westpreußen w poprzednim sezonie. Szczęśliwy zbieg okoliczności spowodował, że w archiwum Brandenburgisches Landesamt für Bodendenkmalpflege und Archäologisches Landesmuseum natrafiono na teczkę z częścią spuścizny po Liebigu. Wypełniona była fotografiami z wykopalisk, starannie spisanymi raportami z nich, pięknymi rysunkami zabytków, odpisami korespondencji; co koronowały cztery zeszyty będące katalogiem zbiorów Liebiga w których starannie rysował swoje skarby. Dzięki Fundacji Aleksandra von Humboldta z Bonn, oraz KAFU podjęto wyzwanie rekonstrukcji nie tylko wiedzy o samym Liebigu, ale przede wszystkim dokonanych przezeń odkryciach. W efekcie kilku lat badań Robert Liebig jawi się jako trochę nawiedzony fanatyk starożytności, ale jego dokonania na polu archeologicznych odkryć budzą szacunek. Doprowadził też do powołania Provinzmuseum (muzeum krajowego) w Pile, które za moment miało stać się jedną z najbardziej podziwianych placówek w Rzeszy Niemieckiej.
Ten urodzony w 1865 roku we Wschowie nauczyciel rysunku wpisał się po raz pierwszy do historii, kiedy jego projekty przyborów szkolnych zakwalifikowano do prezentacji na Światowej Wystawie w Los Angeles w 1904 roku. Być może to zadecydowało o znaczącym awansie i o pracy w Augusta-Viktoria-Gymnasium w Poznaniu. Tutaj zaczęło się też na poważnie jego zainteresowanie starożytnościami, które gromadził jednak dla prywatnej, pilnie strzeżonej kolekcji. Z własnoręcznie przezeń zestawionych katalogów wynika, że miał ponad 3500 zabytków(!) i że rozkopał przynajmniej dwa cmentarzyska ciałopalne z epoki brązu z których miał ponad 130 urn. Nieliczne kontakty z poznańskimi muzealnikami nacechowane były jednak nieufnością, a ofiarowane muzeum zabytki nie należały, delikatnie rzecz ujmując, do najefektowniejszych.
Uładzony świat R. Liebiga runął po I Wojnie Światowej, kiedy okazało się, że prawie cała Wielkopolska będzie częścią Rzeczypospolitej. Najpierw umknął do rodzinnej Wschowy, by w 1924 roku pojawić się w Pile, gdzie zatrudniono go w Staatliches Gymnasium und Oberrealschule zu Schneidemühl. Tutaj zmienił się jednak radykalnie stosunek Liebiga do archeologii. Odkrył w sobie przemożną chęć stania na straży, często bezrozumnie niszczonych, odkrywanych przypadkiem grobów; rozbijanych popielnic w których na próżno poszukiwano złota i marnotrawionych znalezisk których wieku nie potrafiono rozpoznać. Nie wiemy, co stało się z jego poznańską kolekcją. Ale wiemy, że w Pile tworzył już wyłącznie zbiory z których miało powstać pierwsze w dziejach tego miasta muzeum.
To zaledwie streszczenie bogatej treści książki pełnej opisów nikomu nie znanych odkryć, ale również będącej przyczynkiem do dziejów muzealnictwa i ochrony archeologicznego dziedzictwa kulturowego.
(oprac. na podstawie A Kokowskiego)