Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Aleksandra Kuczyńska-Zonik, absolwentka archeologii rocznik 2010: Początki Mój profesor w szkole średniej powtarzał, że w historii winne są kobiety. W ten sposób rozbudzał zainteresowanie, prowokował do poszukiwań. Od tego zaczęła się moja przygoda z historią, a potem archeologią. Przed rozpoczęciem studiów moja wiedza archeologiczna ograniczała się do historii wykopalisk w Egipcie i na Bliskim Wschodzie. O Lascaux czy Altamirze nie miałam pojęcia. Na pierwszych zajęciach usłyszałam, że archeologia to nie Indiana Jones - ja jednak nigdy nie przestałam być jego wierną fanką. Studia Równolegle z archeologią studiowałam drugi, zdecydowanie inny kierunek (stosunki międzynarodowe) i niezwykle ciężko było mi łączyć zajęcia oraz przemieszczać się z różnych części miasta. Zazwyczaj biegłam z zajęć na zajęcia. Musiałam kombinować, zamieniać grupy. Miałam jednak „dobre dusze”, od których mogłam przepisywać wykłady… Studia to oczywiście wykłady, ćwiczenia, biblioteka, referaty. Ale najprzyjemniejszy okres studiów to praktyki. Dla takich wyjazdów warto było poświęcić rok wytężonej pracy i nieprzespanych nocy przed egzaminami. Nieraz było ciężko (wczesne wstawanie, odciski na rękach, upał, komary), ale wynagrodzeniem była eksploracja grobu czy naczynia. Najmilej chyba wspominam praktyki w Ulowie. Bardzo lubię takie miejsca na końcu świata. I Krym. Dzisiaj mniej dostępny. Wątpię, czy obecnie dałabym radę wytrzymać bez prądu, kanalizacji, bieżącej wody czy dostępu do kuchni. Wtedy to mi nie przeszkadzało, a nawet miało swój urok. No i oczywiście praktyki to okres niekończących się spotkań towarzyskich, na które odpowiedzialny, dorosły człowiek nie może sobie pozwolić. Pracę magisterską pisałam na temat paleolitycznych Wenus, a następnie kontynuowałam badania na studiach doktoranckich w Rzeszowie. Dzięki grantowi mogłam sfinansować wyjazdy do Brna i Petersburga. Prawdopodobnie nie będę miała więcej możliwości wziąć w ręce malutkiej 20-tysięczno-letniej Wenus z Kostienek czy syberyjskiej Malty, nie mówiąc już o godzinach zwiedzania Ermitażu, zupełnie za darmo. Efektem kilkuletniej pracy jest monografia Paleolityczna Wenus, z której jestem niezwykle dumna. I po studiach Moje doświadczenie archeologiczne pozwoliło mi szeroko spojrzeć na kulturę, historię sztuki, dziedzictwo. Doktorat z archeologii pomógł mi w znalezieniu pracy, choć obecnie nie ma ona już takiego związku z archeologią. Jako doktor nauk politycznych pracuję w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej, a obecnie realizuję projekt na temat państw bałtyckich. Podróżuję, zwiedzam, staram się odwiedzać miejsca, w którym archeologia odcisnęła swoje piętno. Z łopatą też się nie rozstaję – do mojej dyspozycji pozostaje zakomponowanie roślin w hektarowym ogrodzie. Studia archeologiczne zawsze wzbudzają zainteresowanie wśród znajomych i nowo poznanych rozmówców. Większość osób przyznaje, że marzyło w przeszłości o tym, aby studiować archeologię. Ja miałam tą przyjemność. Do dziś z nostalgią wspominam studia na archeologii. Gdybym mogła wybrać ten kierunek jeszcze raz, zrobiłabym to bez wahania. |