Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Samotność. Czułem się bardzo samotny. W ogóle nie potrafiłem nawiązywać relacji z innymi ludźmi, a szczególnie z kobietami. Powodowało to we mnie ogromny strach. Miałem wtedy 24 lata i nigdy nie miałem dziewczyny. Byłem wyśmiewany zawsze przez rówieśników, a w tym okresie jak zgłosiłem się do terapeuty było to szczególnie nasilone. W rodzinie też ciągle napierali na mnie, abym w końcu sobie kogoś znalazł. Miałem tego dość, wiedziałem, że muszę jakoś popracować nad sobą. Nie chciałem dalej żyć w samotności, obserwując innych ludzi jak nawiązują przyjaźnie, związki.
Bardzo dużo się zmieniło. Potrafię normalnie rozmawiać z ludźmi. Kiedyś zwykłe zapytanie kogoś o drogę czy o godzinę nie wchodziło w grę i mnie przerażało. Byłem odludkiem zawsze, stałem z boku, z nikim nie rozmawiałem. Unikałem kontaktu. Po terapii zrozumiałem skąd wzięły się moje problemy. Terapia była dla mnie jak zdjęcie wielkiego głazu, który nosiłem na plecach przez całe życie. Zacząłem poznawać ludzi, znalazłem nawet kobietę mojego życia. Pracowałem nad moim wyglądem, schudłem, zacząłem zwracać uwagę na to w co się ubieram. Teraz kontakty z innymi ludźmi sprawiają mi przyjemność, a nie ogromną trudność tak jak kiedyś.
Myślałem, że terapia nic mi nie pomoże, że ludzie mają gorsze problemy niż ja i nie chodzą na terapię. Sam fakt pójścia do terapeuty, sama myśl o tym, że będę musiał opowiadać mu o swoim życiu był przerażający. Bałem się też, że ktoś znajomy się dowie, że chodzę na terapię. Teraz przed nikim nie ukrywam tego faktu.