Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Bardzo lubiłem to co dawała mi marihuana. Przede wszystkim towarzystwo i taki inny stan świadomości, nie musiałem myśleć o problemach na studiach. Na początku nie paliłem jakoś dużo – może raz, dwa razy w miesiącu. Później jednak na tyle mi się to spodobało, że zwiększała się częstotliwość, aż stało się to codzienną rutyną. Nie potrafiłem tego skontrolować przez co zawaliłem dużo spraw. Nie przychodziłem na terminy kolokwiów czy egzaminów na studiach, stałem się bardziej nerwowy przez co kłóciłem się z dziewczyną i znajomymi. Zauważyłem, że mój mózg zaczął wolniej pracować, stałem się jakiś taki bardziej stępiały. Dodatkowo nic mi się nie chciało. Skorzystałem z pomocy, bo ultimatum postawiła mi moja mama – albo się wezmę za siebie, albo przestanie dawać mi pieniądze na studia.
Powoli wracam do tego jaki byłem zanim zacząłem palić – w liceum, na początku studiów. Po odstawieniu czułem się bardzo źle, ale w ośrodku bardzo dobrze wiedzieli jak ze mną postępować. Myślę, że ważne jest też wsparcie ze strony mamy. Bardzo jestem jej wdzięczny za zrozumienie jakie okazuje. Pomaga mi też świadomość i chęć tego aby przestać marnować swoje życie. Terapia pozwoliła mi dostrzec ile rzeczy mi uciekło i ile rzeczy sam zawaliłem.
Najbardziej bałem się tego, że stracę kolegów, bo już nie będę palił. No i też tego, że bez marihuany nie będzie tak fajnie, że nie będę mógł się odciąć. Teraz już wiem, że nie myślenie i wypieranie tych problemów wcale ich nie rozwiązywało, tylko odkładało na bok. Bałem się też tego co się ze mną dzieje. Z jednej strony starałem się tym nie przejmować, ale też dochodziła do mnie myśl, że niszczę swoje zdrowie, a przecież nie jestem sam – mam dziewczynę i rodzinę.