Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Gdzie pracujesz?
Pracuję w Brain Damage Gallery – jedynej w Polsce i jednej z niewielu na świecie galerii dedykowanych graffiti writingowi i jego ewolucji. Galerię założyłam wspólnie z Cezarym Hunkiewiczem w 2011 roku, chociaż sama marka Brain Damage jest znacznie starsza. Powstała w 1997 roku jako Brain Damage Magazine, który przez niemal dziesięć lat rozprowadzany był w kilkunastu krajach na świecie. Fundament galerii tworzą ludzie pracujący wówczas przy redakcji magazynu.Jednocześnie działam w Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej, a od czasudo czasu prowadzę szkolenia i warsztaty z animacji społeczno-kulturalnej dzieci i młodzieży. Poza tym, a może przede wszystkim, piszę doktorat w Instytucie Historii Sztuki KUL.
Na czym polega Twoja praca?
O tym, na czym polega moja praca można by długo opowiadać ponieważ działamy na różnych polach – od artystycznego, przez społeczno-kulturalne, po naukowo-badawcze. Robimy duże rzeczy i to dosłownie – bo z inicjatywy EFKM powstała większość lubelskich (i nie tylko) murali, a z drugiej strony organizujemy zajęcia najmłodszym w ramach projektu LubARTowska.
Kolejna rzecz, która zresztą łączy się z pierwszą, to podróże. Dzięki temu czym się zajmuję mogę być w ruchu i poznawać – również to, jak pracę podobną do mojej wykonują w innych krajach. W kwietniu tego roku wyjechałam na staż do Lizbony, gdzie współpracowałam z galerią Underdogs. W czerwcu doBrain Damage Gallery przyjechała za to namiastka Nowego Jorku zatrzymana w kadrach Marthy Cooper, 74-letniej, kipiącej energią fotografki nazywanej matką chrzestną graffiti. Od sierpnia z kolei pracuję przy „Polish Urban Art”, projekcie który na celu ma prezentację polskiej sztuki miejskiej (moim zdaniem wyjątkowej w skali światowej) w Gruzji, na Ukrainie, Białorusi, w Niemczech, Sztokholmie i Francji. A dokładnie tydzień temu wróciłam z kwerendy w Londynie.
Za to też uwielbiam swoją pracę – każdy projekt wygląda inaczej, wymaga innego podejścia – nie można się nudzić. Jest to tym bardziej dla mnie istotne, że naturę mam potrzebującą ciągłej zmiany Poza tym zazwyczaj trafiam na ludzi o fantastycznych osobowościach, od których mogę się dużo nauczyć.
Do czego przydały Ci się studia kulturoznawcze?
Kulturoznawstwo, a studiowałam je i na KULu, i na UMCS-ie, otworzyło mi głowę na to wszystko, co dzieje się w świecie – na inne kultury i ludzi. Przestałam generalizować i zbyt pochopnie oceniać. Nauczyłam się, że owo „inne“ nie znaczy bezapelacyjnie lepsze czy też gorsze. Jest po prostu – uwaga – inne.
Co najlepiej wspominasz ze studiów?
Najlepiej ze studiów wspominam, znów – ludzi, zarówno studentów, jak i wykładowców. Nierzadko ciekawe osobowości, czasem niebieskich ptaków, a zazwyczaj niesamowicie mądre i oczytane osoby, z tysiącem pomysłów na minutę. Przyjemnie było spędzić z nimi te kilka lat swojego życia za co, korzystając z okazji, serdecznie im dziękuję.