Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Żywiołem Anny Perłowskiej-Weiser jest akwaforta. Anna uwielbia akwafortę i jest to uwielbienie odwzajemnione. Duża cynkowo-tytanowa płyta stanowi dla artystki bardzo wdzięczną płaszczyznę wypowiedzi artystycznej, najbardziej adekwatną do jej twórczego temperamentu i wyobraźni. Każdy artysta szuka własnego obszaru kreacji również w tej warstwie czysto fizycznej, warsztatowej. Osoby, które nie miały bliższej styczności z techniką akwaforty nie uświadamiają sobie, jak wiele wyzwań, technicznych trudności, nieprzewidywalnych kaprysów niesie ze sobą realizacja pełnoformatowej akwaforty. Jednak Anna z wdziękiem porusza się w gąszczu tajników warsztatu, wzbogacając go ustawicznie i szukając nowych wyzwań.
Anna wytworzyła rozpoznawalny warsztat, operując dość zawężoną gamą środków formalnych, przede wszystkim nawarstwienia się punktów, dyskretnym stosowaniem fotoprzedruków. Autorka wydobywa w ten sposób pełne spektrum szarości, budując swobodnie światłocień, głębię i materię. W ostatnich pracach coraz bardziej zauważalna jest wielowarstwowość, przenikanie się płaszczyzn, świetlistość i pewna tajemnicza niedookreśloność motywów.
To, co wydaje mi się najważniejsze w znaczeniowej warstwie twórczości Anny Perłowskiej-Weiser to łączenie różnych, często skrajnych rzeczywistości, godzenie dychotomicznej natury dookólności. W jej grafikach znajdziemy przenikanie światów: realnego ze światem wyobraźni, historii ze współczesnością, czy bardziej osobiście notowanych losów ludzi najbliższych, wspomnień z teraźniejszością, wartości w kontekście dziedzictwa kulturowego czy w zderzeniu z rozbuchaną wizją świata postkonsumpcyjnego. Tak określone credo artystyczne daje okazję do wizualizacji własnych przemyśleń, refleksji, do notowania tego, co się już darzyło, dzieje się teraz czy będzie się dziać w przyszłości.
Nie wnikając w warstwę szczegółowych przekazów i interpretacji, myślę, że sama artystka nie do końca chciałaby rozwiązać zagadki, tajemniczość symboliki. Ważne, jak dla każdego chyba twórcy, żeby uważny widz mając kontakt z akwafortami Anny Perłowskiej-Weiser potrafił wysnuć swoją własną historię, nawet wykroczyć w interpretacji poza intencje autorki, odebrać emocjami i podświadomością to, co nie powinno być nazywane i racjonalizowane. Zresztą zapytajcie ją sami.
Artur Popek,
Lublin 4 kwietnia 2018