Dlaczego warto oszczędzać? Komentarz eksperta

Nowy rok to dla wielu czas stawiania noworocznych postanowień. Może warto, żeby jednym z nich było zadbanie o własne finanse? Statystyki są bowiem nieubłagane – jedynie ok. 55% Polaków deklaruje posiadanie jakichkolwiek oszczędności. A jeśli już je mają, lokują je w instrumenty, które realnie nie chronią tych środków przed inflacją. Z kolei tylko 21% osób, poza składkami obowiązkowymi, odprowadza jakiekolwiek środki na emeryturę. Dlaczego zatem warto zadbać o swoje pieniądze i zainteresować się długoterminowym oszczędzaniem? Zapraszamy do zapoznania się z komentarzem dr. Romana Asyngiera z Katedry Ubezpieczeń i Inwestycji UMCS w ramach cyklu Centrum Prasowego pn. „Okiem eksperta”.

Źródło grafiki: Freepik


Warto oszczędzać 

Polska jest krajem, który pod kątem oszczędzania nie wypada dobrze na tle innych narodowości. Stopa oszczędności w naszym państwie (czyli oszczędności w stosunku do dochodu rozporządzalnego), kształtują się na poziomie około 5%. Biorąc pod uwagę kraje strefy euro, ta liczba jest trzykrotnie większa i przekracza 15%. W 2022 roku, kiedy mieliśmy także bardzo wysoką inflację, ten wskaźnik był w Polsce wręcz ujemny (-0,8%), czyli de facto konsumowaliśmy więcej, niż odkładaliśmy. Obecnie jedynym narodem UE z ujemnym wskaźnikiem są Grecy.

Dlaczego należy oszczędzać?

W zależności od źródła wskazywane są różne statystyki dotyczące oszczędności w Polsce, ale większość z nich potwierdza, że około 55% osób deklaruje posiadanie jakichkolwiek oszczędności. To oznacza, że pozostali nie mają żadnych odłożonych środków. Według danych na wrzesień 2024 roku, zgromadziliśmy tych oszczędności łącznie przeszło 2,4 biliona złotych. 70% tej kwoty, czyli ponad 1,7 bilionów, lokujemy w depozyty bankowe, trzymamy na rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych lub w gotówce. Biorąc pod uwagę inflację, która zbliża się do 5%, obecnie tylko najlepsze lokaty (często promocyjne i na krótki okres) dają możliwość osiągnięcia lepszej stopy zwrotu. Suma summarum oznacza to, że w 70% odkładamy nasze oszczędności w taki sposób, że na nich nominalnie zarabiamy, ale realnie tracimy, czyli siła nabywcza tych pieniędzy jest mniejsza niż w okresach wcześniejszych.

Jednym z głównych powodów oszczędzania jest ochrona kapitału przed inflacją. Służą temu chociażby obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa indeksowane inflacją albo lokaty bankowe, choć w tym drugim przypadku nie do końca. Tak jak wspominałem, większość lokat, w których tak lubują się Polacy, raczej nie zapewnią nam stopy zwrotu przewyższającej inflację. Motywem odkładania środków jest też zabezpieczenie na czarną godzinę, na wypadek czegoś, co się może stać w życiu, albo po prostu na starość. Ważne jest, abyśmy oszczędzali na naszą emeryturę, ponieważ sposób, w jaki dzisiaj będziemy odkładać te środki, da nam możliwość godnego życia po osiągnięciu wieku emerytalnego, a jednocześnie umożliwi lepszy start naszym dzieciom.

Podejście do inwestycji

Często można usłyszeć, że ktoś „bawi się w inwestowanie”. Zawsze powtarzam, że jeśli już inwestujemy, powinniśmy potraktować to jako poważne, intelektualne zajęcie. Z takim podejściem mamy odpowiednią motywację, ponieważ inwestując musimy zdawać sobie sprawę, że z jednej strony mamy możliwość uzyskania wyższej stopy zwrotu (często znacząco wyższej) niż w bezpiecznych oszczędnościach, ale wystawiamy się także na ryzyko. Długoterminowo, jak pokazują statystyki, takie podejmowane ryzyko opłaca się w dwójnasób. Możemy zarabiać dużo więcej i, przede wszystkim, są to zarobki realne.

Pokutuje niestety awersja do ryzyka i pogląd, że giełda to hazard i raj dla spekulantów. Zupełnie niesłusznie. Okresowo wahnięcia, które się zdarzają (nawet te znaczne), w długim terminie i tak są niwelowane, co powoduje, że w dłuższej perspektywie przede wszystkim zarabiamy.

Jako Polacy relatywnie mało zarabiamy, a za dużo wydajemy i nie mamy nawyku inwestowania. Inwestycje możemy zacząć od małych kwot. Zaangażowanie początkowo nawet niewielkich środków skłania nas do zainteresowania się rynkami, instrumentami finansowymi i możliwościami, jakie nam mogą dać, a także śledzenia tendencji i zależności. To wszystko pozwala nam lepiej je zrozumieć. Uczymy się rynków, ale także uczymy się „siebie” jako świadomego uczestnika rynku finansowego, kalkulującego możliwe do osiągnięcia korzyści na danym poziomie ryzyka, które akceptujemy. Możemy korzystać z własnych doświadczeń, ale także wiedzy innych. Obecnie w sieci znajdziemy bardzo dużo bezpłatniej wiedzy, są ciekawe podcasty czy webinary praktyków i osób znających się na inwestycjach, jak choćby Marcina Iwucia (np. jeśli mamy problem, które konto oszczędnościowe, najlepszą na rynku lokatę czy rachunek maklerski z IKE i IKZE wybrać, to on chyba stworzył najlepszy ranking, jaki widziałem). Ważne jednak, aby korzystać z wiedzy osób o odpowiedniej reputacji, unikając „domorosłych specjalistów” obiecujących szybkie zyski bez ryzyka albo oferujących niezawodne systemy strategii.

Odkładanie na emeryturę

Dane dotyczące odkładania na emeryturę są w Polsce niepokojące. Jesteśmy krajem, który ma odłożone niewielkie środki finansowe w postaci aktywów emerytalnych. Tylko 21% osób, poza składkami obowiązkowymi, odprowadza jakieś środki na emeryturę – przystępując do Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) czy odkładając w ramach Indywidualnego Konta Emerytalnego (IKE), Indywidualnego Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) albo Pracowniczego Programu Emerytalnego (PPE).

Obecnie największy przyrost osób przystępujących do programów emerytalnych w ramach III filara jest zauważalny w PPK. Program ma już ponad 3 mln 680 tys. uczestników, czyli partycypacja wynosi ok. 50% uprawnionych osób. Oznacza to, że do PPK przystępuje co druga osoba spośród tych, które mogłyby z tej formy skorzystać. Różnie to się rozkłada także pomiędzy branżami. W sektorze prywatnym partycypacja przystąpień do PPK wynosi ponad 57%, a w sektorze publicznym – tylko niewiele ponad 28%. Wynika to prawdopodobnie z obawy przed powtórzeniem casusu Otwartych Funduszy Emerytalnych, natomiast jest to zupełnie inny program oraz całkiem inna własność gromadzonych tam środków. W OFE nie mamy do nich dostępu, natomiast PPK zawsze możemy zlikwidować, oczywiście ponosząc określone konsekwencje. Jednak ostatecznie i tak Pracownicze Plany Kapitałowe nam się opłacają, bo składki, które zostaną przez nas i pracodawcę wniesione, w dużej części pozostaną, plus to, co z tych środków zarobimy. Na tym po prostu w długim terminie nie da się stracić.

Relatywnie mało mamy również w Polsce aktywnych kont IKE i IKZE. Na koniec 2024 roku było to około 900 tys. aktywnych kont IKE i ok. 550 tys. kont IKZE. Mamy tutaj możliwość różnych korzyści podatkowych, np. uniknięcia podatku od osiągniętego zysku kapitałowego w IKE. Z kolei wpłaty na IKZE pozwalają obniżyć podstawę opodatkowania, z czego znowu niewiele osób korzysta, a jest to tak naprawdę natychmiastowa korzyść, nie licząc tego, co możemy także uzyskać w przyszłości. Wymienione przeze mnie rachunki zawsze możemy zlikwidować, jeśli chcemy. Zapłacimy wówczas podatek od dochodów kapitałowych, ale te środki są i będą nasze.

W IKE i IKZE mamy do wyboru pięć form gromadzenia środków. Możemy inwestować te środki samodzielnie lub poprzez rachunki maklerskie, w tym także – co bardzo ważne – z możliwością dostępu do rynków zagranicznych. Oprócz tego możemy mieć takie konta prowadzone przez: powszechne towarzystwa emerytalne, fundusze inwestycyjne, banki i firmy ubezpieczeniowe. Jakąkolwiek formę wybierzemy, to w większości przypadków (jeżeli nie będziemy robić tego samodzielnie) znaczna część środków będzie inwestowana w instrumenty bezpieczne, a reszta – szczególnie w przypadku funduszy inwestycyjnych czy towarzystw emerytalnych – inwestowana także na rynkach akcji.

Najlepiej dywersyfikować środki, czyli stworzyć sytuację, w której nie kupujemy tylko jednego rodzaju aktywów, a ich zestaw, tworząc portfel, który jako całość ma nam zapewnić odpowiednie stopy zwrotu. Wtedy ryzyko automatycznie się zmniejsza. Warto inwestować sukcesywnie, globalnie, tak abyśmy w naszych inwestycjach uwzględniali nie tylko papiery wartościowe polskie, ale także światowe rynki akcji i obligacji oraz instrumenty, które dają nam ekspozycję na rynku kruszców, metali przemysłowych czy surowców (które z punktu widzenia ostatnich lat wydają się chyba najbardziej niedowartościowane). Jeśli nie mamy odpowiedniej wiedzy w zakresie inwestycji, to specjaliści najczęściej oferują następującą ścieżkę: załóż konto IKE/IKZE w funduszu inwestycyjnym czy PTE, a oni będą za ciebie wszystko robić. Oczywiście nie za darmo. Natomiast dzisiaj mamy na rynkach takie możliwości, że sami, płacąc niewielkie prowizje maklerskie, możemy kupić na rynku różne instrumenty i samodzielnie, nawet dysponując małymi środkami, osiągnąć dywersyfikację. Przykładem są ETF-y, czyli papiery wartościowe dające ekspozycję na globalny albo krajowy rynek akcji, czy też globalny rynek obligacji, lub w poszczególne jego segmenty. Możemy w jednym ETF-ie mieć jednocześnie akcje i obligacje albo instrument dający ekspozycję na wszystkie surowce lub tylko kruszce, czyli kupując jeden instrument tak naprawdę mamy od razu zdywersyfikowany portfel. Wydaje się, że z punktu widzenia długoterminowego oszczędzania, które miałoby przynosić nam realną korzyść, jest to dużo lepsze niż odkładanie środków w ramach funduszy prowadzonych przez banki lub ubezpieczycieli.  

Dzisiaj traktujemy inwestycje jako możliwość, natomiast biorąc pod uwagę sytuację, która nas zastała w ostatnich latach, jak pandemia, wojna za wschodnią granicą czy inflacja, to według mnie jest konieczność. Dlatego jestem zdania, że powinniśmy zacząć oszczędzać i inwestować jak najwcześniej.


Dr Roman Asyngier – adiunkt w Katedrze Ubezpieczeń i Inwestycji UMCS. Jego zainteresowania badawcze to giełda i rynki finansowe. Jest aktywnym inwestorem giełdowym oraz biegłym sądowym w zakresie „Giełdy i obrotu instrumentami finansowymi”, a także koordynatorem „Szkoły giełdowej” ośrodka lubelskiego.

    Komentarze eksperckie

    Data dodania
    27 stycznia 2025