Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Zapraszamy do zapoznania się z rozmową z prof. Marią Łanczont z Katedry Geomorfologii i Paleogeografii Instytutu Nauk o Ziemi i Środowisku UMCS, która od lutego 2021 r. jest członkiem AcademiaNet - prestiżowego portalu dla kobiet odnoszących wybitne sukcesy w nauce. Wywiad przeprowadziły: Ewa Kawałko-Marczuk i Katarzyna Skałecka.
Dlaczego wybrała Pani geografię na kierunek swoich studiów? Czy od początku myślała Pani o pracy naukowej?
Skończyłam I Liceum Ogólnokształcące im. J. Słowackiego w Przemyślu i już wtedy interesowałam się geografią w sensie regionalnym, nie jakąś szczególną częścią geografii. Zdecydowałam się na studia geograficzne ze specjalnością klimatologiczną w Lublinie, choć Przemyśl jakoś naturalnie ciążył i ciąży do Krakowa. Studia skończyłam w 1973 r. Potem był taki krótki okres, kiedy wahałam się, co robić – czy podjąć studia doktoranckie, gdyż miałam taką możliwość w Warszawie. Moje życie rodzinne tak się ułożyło, że wolałam jednak zostać w Lublinie, i pojawiła się też propozycja pracy w Zakładzie Geografii Fizycznej UMCS (obecnie katedrze) u prof. Adama Malickiego, który był założycielem geografii lubelskiej i – jak się dowiedziałam po latach – także absolwentem liceum im. J. Słowackiego w Przemyślu. Udało mi się zrobić doktorat jeszcze pod jego kierunkiem. Ówczesne zainteresowania naukowe prof. Malickiego szły w kierunku badań morfometrycznych w skali kontynentów. Kilka takich doktoratów zostało wykonanych, w tym mój, w którym zajęłam się Australią i Nową Zelandią. To były prekursorskie badania. Teraz już mamy bardzo poważne narzędzia do ich prowadzenia, a wówczas pracowaliśmy metodami szalenie praco- i czasochłonnymi. Po doktoracie bardziej się wdrożyłam w zagadnienia geomorfologiczne, paleogeograficzne w różnych zakresach i zaczęłam zmierzać do badań lessowych.
Badania lessowe w naszym ówczesnym zakładzie miały istotne znaczenie i można by powiedzieć, że tutaj w Lublinie powstał ośrodek badań lessowych ważny w skali kraju. Nowatorskie i bardzo ciekawe badania nad lessami prowadził prof. Adam Malicki. Miał szereg ciekawych koncepcji, które później okazały się bardzo trafne. Następnie zakładem kierowali prof. Henryk Maruszczak i prof. Józef Wojtanowicz. Oni wszyscy wśród szeregu zainteresowań badawczych zajmowali się procesami eolicznymi i badaniami lessu – osadu pylastego pochodzenia eolicznego, także było naturalne, że się do tego włączyłam i przy tym zostałam. Jako obszar badań wybrałam sobie Polskę SE, tj. obszar karpackiej prowincji lessowej w przemyskim odcinku pogórza i przedgórza, bo tam tych badań nie prowadzono na większą skalę, choć pojedyncze profile badali i prof. Malicki, i prof. Maruszczak. Na podstawie moich badań przedstawiłam prawidłowości występowania, mechanizmy tworzenia się i przekształcania pokryw lessowych w tym obszarze o zróżnicowanej rzeźbie, wykazałam autochtoniczny charakter lessów karpackich i ich przewodnie cechy litologiczne. Opracowałam schemat ich stratygrafii. Natomiast głównym obszarem zainteresowań lubelskiej szkoły lessowej była oczywiście Wyżyna Lubelska.
Czym zajmuje się Pani obecnie w swoich badaniach?
Cały czas prowadzę badania nad lessami. Lessy są bardzo ciekawym osadem, ponieważ tworzą się w sposób quasi nieprzerwany i stanowią znakomite archiwum zmian środowiska zachodzących w dłuższym okresie czasu. Dla obszaru Polski są to zmiany co najmniej od kilkuset tysięcy lat, ponieważ tego wieku pokrywy lessowe są, a w nich można obserwować zmiany okresów ciepłych i chłodnych, więc poprzez różne metody badawcze można odtwarzać dawne środowiska, inaczej mówiąc – paleośrodowiska i cykle paleoklimatyczne. Badania, które prowadziłam głównie na terenach Polski południowo-wschodniej, obejmowały m.in. określenie pochodzenia materiału eolicznego, kierunki wiatrów lessotwórczych, warunki depozycji, litostratygrafię i typologię peryglacjalnych utworów pylastych, a także procesy postsedymentacyjnej diagenezy. Po nawiązaniu współpracy z kolegami z Ukrainy, głównie ze Lwowa i z Kijowa, rozszerzyłam swoje badania lessowe na obszar Ukrainy północno-zachodniej, a później na dalsze tereny – tak dotarłam mniej więcej do doliny Dniepru i wybrzeża Morza Czarnego. Tam możliwości czasowe w rekonstrukcjach są daleko szersze, ponieważ osady nie były niszczone tak jak na większości lessowych terenów Polski poprzez lądolody albo podczas faz klimatu perglacjalnego z aktywnymi procesami morfotwórczymi właściwymi dla tych warunków. Ważnym wynikiem tych wspólnych prac było rozwinięcie schematu stratygraficznego najstarszych lessów zachodniej części Ukrainy.
Zajmowałam się także zjawiskami glacjalnymi i procesami peryglacjalnymi, ponieważ na obszarze Polski południowo-wschodniej i Ukrainy północno-zachodniej występują ślady najstarszego na tych ziemiach zlodowacenia. Wobec tego prowadziliśmy badania związane z najdalszym zasięgiem lądolodu, z osadami, które się wówczas tworzyły, z rekonstrukcją ich zasięgu w dolinach Sanu i Dniestru. Efektem tych prac było m.in. odtworzenie głównych etapów morfogenezy i stylu postępu lądolodu w jego maksymalnym zasięgu oraz opracowanie stratygrafii czwartorzędu międzyrzecza Sanu i Dniestru.
Inny nurt to badania związane z kształtowaniem dolin rzecznych, głównie Dniestru i Sanu. Na podstawie analizy systemu terasowego dążyliśmy do wyznaczenia etapów paleogeograficznego ich rozwoju. Ciekawy i mało zbadany jest tzw. przedolinny (przedjarowy) etap rozwoju doliny środkowego Dniestru, który obejmował czas datowany na znaczną część pliocenu aż po dolny plejstocen – badaliśmy ślady przepływów na terenie Podola dawnych systemów rzecznych, kiedy sieć rzeczna dopiero się formowała.
Do tych zagadnień paleogeograficznych doszły jeszcze badania lessowych stanowisk paleolitycznych położonych w Polsce SE (doliny Wisły, Sanu i ich odpływy) i na Ukrainie (doliny w dorzeczu Dniestru, Prypeci). Ludność paleolityczna chętnie korzystała z takich specyficznych miejsc jak cyple, krawędzie u zbiegu rzek, skąd łatwo było obserwować migrującą zwierzynę. Obozowiska były zakładane często kilkukrotnie w tym samym miejscu przez przedstawicieli różnych kultur paleolitycznych. Są to więc badania geoarcheologiczne realizowane wspólnie z archeologami zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. I te badania, tzn. rekonstrukcje środowiska, w jakim żyły dawne społeczności paleolityczne, są kontynuowane do chwili obecnej.
To są bardzo ciekawe zagadnienia; udało nam się m.in. opracować takie stanowiska, które rejestrują najstarsze ślady pobytu człowieka na obszarach zachodniej części Ukrainy, czy też odszukać kontekst środowiskowy dla zupełnie starych śladów osadnictwa np. w dolinie Seretu na Podolu lub Cisy, w południowej części Karpat ukraińskich, ale i śladów młodszych górno- i późnopaleolitycznych, które są położone we wschodniej części polskich Karpat, w Kotlinie i Wyżynie Sandomierskiej, na Podolu, na Wołyniu.
W jaki sposób Pani pracuje? Czy łączy Pani pracę w terenie z pracą stacjonarną w laboratorium?
Geomorfolog bada formy i procesy kształtujące rzeźbę powierzchni ziemi. Paleogeografia zajmuje się szerszym kontekstem, próbując odtworzyć dawne warunki klimatyczne i zespół procesów, które odpowiadały za formowanie dawnych krajobrazów. To są badania wielonarzędziowe czy też interdyscyplinarne, czyli wymagają współpracy bardzo różnych specjalistów. Naszym zadaniem jest tworzenie zespołów specjalistów z różnych dziedzin i zbieranie informacji wynikających z badań szczegółowych osadów, które staramy się znaleźć w terenie, odpowiednio je opróbować, opracować, określić kontekst geomorfologiczny z otoczeniem i później szczegółowo je przebadać w warunkach laboratoryjnych. Współpracujemy ze specjalistami z bardzo różnych ośrodków zarówno z Polski, jak i z Ukrainy głównie, bo tam te nasze badania koncentrujemy.
Sprawy finansowe udaje nam się rozwiązywać poprzez granty. Tych grantów było sporo, częścią ja kierowałam, w części uczestniczyłam, byłam zapraszana do współpracy. Ostatnie realizowane projekty były poświęcone np. zagadnieniom rekonstrukcji kierunku wiatrów, które tworzyły pokrywy lessowe (grant prof. Jerzego Nawrockiego), oraz zagadnieniom pochodzenia materiału pylastego budującego pokrywy lessowe. Obecnie rozpoczęliśmy realizację dużego grantu NCN, w którym też zajmujemy się tymi problemami, ale także zagadnieniem wpływów lokalnych i regionalnych oraz globalnych na kształtowanie się pokryw lessowych w całej ukraińskiej części doliny Dniepru.
Uczestniczę w badaniach zajmujących się nie tylko okresem plejstocenu, który poprzedza obecny holocen, ale pojawiają się także w naszej pracy wątki holoceńskie. Do tych wątków zaliczyłabym współpracę z archeologami polegającą na rekonstrukcji holoceńskich zmian środowiska przyrodniczego na terenie perykarpackiej wysoczyzny lessowej na podstawie bardzo szczegółowych badań prowadzonych w zlewni małej doliny rzecznej. Uzyskaliśmy bardzo ciekawy obraz przemian zachodzących w skali mikroregionalnej, a wynikających z przestrzennej i czasowej zmienności sposobu użytkowania ziemi przez społeczności pre- i wczesnohistoryczne. Jednym z wątków były badania na podkarpackim cmentarzysku kurhanów usypanych przez ludność kultury ceramiki sznurowej. Ostatnio zajmowaliśmy się także próbą oceny wieku obiektów ceglanych na podstawie badań geomagnetycznych i oznaczania wieku cegieł w ramach właśnie zakończonego projektu NCN prof. Jerzego Nawrockiego, dzięki którym wypracowano regionalne krzywe zmian inklinacji i natężenia pola geomagnetycznego z północnej i południowo-wschodniej Polski, które będą podstawą datowania archeomagnetycznego obiektów ceramicznych z ostatniego tysiąclecia o wieku nieznanym lub niepewnym. Moim zadaniem w tym projekcie była współpraca z archeologami, którzy mieli wytypować budowle średniowieczne z cegły, studia historyczne i weryfikacja wieku cegieł, udział w pobieraniu ich próbek. Dlaczego akurat z cegły? Ponieważ cegła zachowuje pewien przekaz dotyczący parametrów pola geomagnetycznego z czasu wypalania.
Czy mogłaby Pani wskazać jakieś miejsca, które są ciekawe pod względem geomorfologicznym i warte odwiedzenia?
Mam duży sentyment do Karpat, dlatego że oprócz badania lessów na przedpolu i na brzegu Karpat współpracowałam z kolegami z Krakowa w zakresie rekonstrukcji paleośrodowiskowej stanowisk paleolitycznych i schyłkowo paleolitycznych w Karpatach.
Jednym z takich miejsc, absolutnie niezwykłym jest Obłazowa Skała – typowa skałka wapieni jurajskich, położona w Kotlinie Nowotarskiej w dolinie Białki, na przedłużeniu pasma skałkowego Pienin, w miejscowości Nowa Biała. W tej Obłazowej Skale jest jaskinia – nieduża, wydaje się mało atrakcyjna, w której znajdują się bardzo dawne jak na Karpaty ślady pobytu człowieka z okresu ostatniego zlodowacenia. Może by to nie było tak ważne, ale Karpaty były uważane za obszar anekumeny, nieprzyjazny dla człowieka, więc naukowcy zastanawiają się, skąd tam, u stóp Tatr mogą się znajdować takie ślady wskazujące na to, że było to sanktuarium paleolityczne(?), w którym znaleziono np. artefakt kościany z reliefami, który sierpowym kształtem przypomina bumerang znany z Australii, wobec tego to było jeszcze bardziej fascynujące. U podnóża tej skałki zostało odkryte stanowisko kultury Federmesser – obozowisko ze śladami szałasu i tam prowadziliśmy badania m.in. rekonstrukcji szaty roślinnej na podstawie analizy pyłkowej.
To było ciekawe, że gdzieś na Podhalu znajdują się takie miejsca, które były nawiedzane przez ludzi w odstępach tysięcy lat, bo są tam jeszcze ślady kultury magdaleńskiej. Był to jakiś szlak i ta skałka tworzyła element w rzeźbie widoczny z daleka i dający daleką widoczność, taki punkt lokalizacyjny i orientacyjny. Ze szczytu Obłazowej Skały widać bowiem pasma tatrzańskie, pasma Gorców, pasma Beskidu Sądeckiego, widzimy grzbiet Babiej Góry. Teraz jest pytanie – jak to się działo? Którędy ci ludzie wędrowali? Archeolodzy są bardzo ostrożni i nie wydają ostatecznych werdyktów. Czy był to punkt, który stanowił przystanek dla ludzi różnych kultur paleolitycznych, prawdopodobnie gdzieś z południa, bo część z tych artefaktów znajdowanych w jaskini jest zbudowana ze skał występujących po południowej stronie Tatr.
Inne takie miejsca, które sobie upodobałam z geologicznego i paleogeograficznego punktu widzenia, to są oprócz oczywiście przepięknej doliny Sanu na Pogórzu Karpackim, Skała Podolska – nieduża miejscowość na Podolu w dolinie rzeki Zbrucz, gdzie znajduje się absolutnie wyjątkowy profil geologiczny, który także badaliśmy, oraz profil lessowy Roksolany w limanie Dniestru, który jest powszechnie uważany za jeden z najpełniejszych lądowych rejestrów czwartorzędowych na Ukrainie o imponującej wręcz miąższości >50m , jeśli porównać go z innymi profilami w regionie Morza Czarnego. Co ciekawe – rezultaty jego dotychczasowych badań (wiele lat, wiele zespołów) są bardzo kontrowersyjne, często sprzeczne. Tu także prowadziliśmy badania z kolegami z Ukrainy i teraz czekamy na rezultaty recenzji.
Została Pani członkiem Academia.Net – prestiżowego portalu dla kobiet odnoszących sukcesy w nauce. Czy według Pani trudno jest być kobietą w nauce? Czy na przestrzeni lat zaobserwowała Pani jakieś zmiany w tym zakresie, czy też płeć w dziedzinie, którą Pani się zajmuje, nie ma znaczenia?
Generalnie sukces w nauce zależy w proporcjach równych od organizacji, determinacji, pasji i szczęścia, ale to jest chyba ważne niezależnie od tego, czym się zajmujemy. Potrzebny jest także dobry zespół i dobra współpraca – wtedy wszystko jest możliwe do zrobienia.
Portal AcademiaNet zwraca uwagę na coś innego i to jest takie spostrzeżenie europejskie. W nauce jest dużo kobiet, które mają bardzo istotne osiągnięcia, ale te kobiety są niezauważane przez decydentów w różnych sprawach. Jak zwracają uwagę twórcy portalu – tylko 21% najwyżej opłacanych stanowisk profesorskich w UE zajmują kobiety; w niektórych krajach odsetek ten jest jeszcze niższy, a w ich opinii niedostateczna reprezentacja kobiet na kierowniczych stanowiskach akademickich stanowi niewykorzystany potencjał. Brakuje jednak narzędzi, które pomogłyby decydentom w znalezieniu sprawdzonych kobiet ekspertów. I AcademiaNet to jest taki portal, który gromadzi informacje o kobietach w nauce, żeby pokazać decydentom, że są takie osoby, które mają odpowiednie kwalifikacje, wiedzę, determinację, sukcesy, są ekspertkami, które warto by zauważyć przy różnych okazjach, np. powoływaniu różnych ciał naukowych czy organizowaniu paneli. To jest taki zasób informacji, do których można w każdej chwili sięgnąć.
AcademiaNet to europejska inicjatywa, zarządzana obecnie przez Szwajcarską Narodową Fundację Naukową. Powstała stosunkowo niedawno, bo w 2010 r., a rejestruje już ponad 3200 kobiet, w tym 51 z Polski. Wśród Polek większość są to przedstawicielki różnych dziedzin biologii, ale i socjologii, nauk politycznych i humanistycznych czy artystycznych.
Zgodnie z ustalonymi zasadami do portalu nie można się zgłosić samodzielnie. Wybitne kobiety naukowcy są nominowane do AcademiaNet przez 43 partnerskie organizacje naukowe według ścisłych kryteriów selekcji. W Polsce tylko dwie jednostki naukowe mają prawo zgłosić kandydatury – Narodowe Centrum Nauki oraz Fundacja na rzecz Nauki Polskiej. Ja zostałam zgłoszona przez NCN. Z kolei w Fundacji realizowałam kilka projektów – wsparte zostały wspomniane już badania w zakresie osadnictwa pradziejowego na wysoczyźnie podkarpackiej oraz badania związane z próbą odkrycia czy zlokalizowania osady graweckich łowców mamutów w rejonie Halicza w dolinie Dniestru.