Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
18 maja br. w ramach cyklu #Meetup_UMCSxSantander gościem spotkania był Artur Barciś – jeden z najpopulariejszych polskich aktorów teatralnych, filmowych i dubbingowych, reżyser teatralny, absolwent PWSFTviT w Łodzi. Spotkanie z aktorem, którego pokochała cała Polska, odbyło się na profilu Facebook Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a live z wydarzenia dotarł do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców.
Poniedziałkowe spotkanie z Arturem Barcisiem zromadziło przed ekranami latopów, tabletów i smartfonów wielu widzów. Wideotransmisja z gwiazdą na Facebooku wywołała ogromne zainteresowanie nie tylko wśród obecnych studentów, lecz także absolwentów czy pracowników. Wziąć w niej udział mógł każdy zainteresowany.
Tematyka spotkania z aktorem była bardzo szeroka od success story, przez proces nieustannego doskonalenia umiejętności, momenty kulminacyjne kariery, po marzenia dotyczące przyszłości. Całość koncentrowała się nie tyle na ogromnej popularności jaką niewątpliwie Artur Barciś ma, ale wokół tego, w jaki sposób doszedł do pozycji oraz miejsca, w którym się obecnie znajduje. Mówił o tym, jak wiele dał mu doskonały warsztat, wytrwałość oraz w pełni profesjonalne podejście do każdego podejmowanego wyzwania.
Swoją opowieść rozpoczął od poruszenia tematu aktorstwa nieprofesjonalnego. Od pewnej „mody”, która panuje m.in. za sprawą seriali paradokumentalnych. Podkreślił, że aby stać się prawdziwym aktorem, należy mieć przede wszystkim warsztat. To właśnie ta baza umożliwia osiągnięcie sukcesu. Wśród wielu wyróżników profesjonalisty znaduje się również nienaganna dykcja. Artur Barciś zaproponował uczestnikom spotkania wspólne ćwiczenie poprawnej artykulacji, które polegało na odśpiewaniu jego autorskiej piosenki, a później wspólnym jej rapowaniu. W kanon składowych dobrego warsztatu aktorskiego wpisują się też: umiejętność gry na scenie, współpracy z partnerem oraz impostacja głosu, czyli odpowiednie panowanie nad nim. Gdy mowa była o początkach kariery, widzowie dowiedzieli się, dlaczego w ogóle Artur Barciś został aktorem. Jak się okazało, powód był niezwykle prozaiczny – w okresie szkolnym zawsze był niższy od rówieśników, natomiast na scenie mógł znaleźć się wyżej od swoich kolegów, a oni słuchali go i bili mu brawo. Zachęcony tym młody Barciś postanowił, że właśnie aktorstwo stanie się jego sposobem na życie.
Jak w większości zawodów kluczowa jest także dobra współpraca z osobami pracującymi najbliżej nas. Szczególną wagę ma to na planie zdjęciowym, gdzie liczy się komfort pracy oraz wzajemna znajomość umiejętności. Barciś wspomniał tu o niezwykłej nici porozumienia, którą dostrzegamy w scenach, gdzie występuje z Cezarym Żakiem.
Podczas całego spotkania uczestnicy mieli możliwosć zadawania pytań na czacie. Z tych właśnie pytań wyłoniło się kolejne zagadnienie - popularność - „Jak to jest być aktorem, którego wszyscy znają?”. Jest to nieodłączny element tego zawodu, który, jak się okazało, Artur Barciś niezwykle lubi. Woli być człowiekiem popularnym niż anonimowym. Studenci mieli okazję usłyszeć kilka anegdot o tym, jak często aktor był w prawdziwym życiu utożsamiany z postaciami, w które się wcielał - szczególnie z Tadeuszem Norkiem z „Miodowych Lat” oraz Arkadiuszem Czerepachem z „Rancza”. Podczas grania tych ról istotne było prawidłowe podjeście do sytuacji, ponieważ należy rozdzielić sferę zawodową od prywatnej. Barciś nie utożsamia się z granymi postaciami - jest profesjonalistą i kolejne kreacje nie rzutują na jego życie osobiste.
Postać Janka z „Doręczyciela” była dla niego największym wyzwaniem technicznym - trzeba było zagrać kogoś zupełnie innego niż jest się w rzeczywistości. Z kolei rola w „Braciszku” została napisana „pod” aktora. Dzięki temu Barciś „poczuł" w sobie Alojzego. Natomiast produkcje srebrnego ekranu okazały się bardzo wymagające pod względem realizacyjnym. Serial „Miodowe lata” realizowano na żywo w teatrze. Ten rodzaj gry aktor bardzo polubił i wspomina z sentymentem. I choć na początku nie chciał przyjąć roli Tadeusza Norka w sitcomie, to do zmiany decyzji namówił go reżyser stwierdzeniem, że „nie będą tego grali jako komedię – będą grali dramat i to będzie komedia”. Wszak Artur Barciś uznawał się za aktora dramatycznego, któremu nie po drodze z groteską.
Zapytany o wspomnienia związane z Lublinem przyznał, że grał w Teatrze Osterwy. Odniósł tam swój pierwszy sukces – w roku 1973 (3 klasie liceum) wygrał finał ogólnopolskiego konkursu recytatorskiego. Wystąpił przed jury, w którym zasiadała m.in. Wisława Szymborska. Wówczas upewnił się, że w przyszłości na pewno chce zostać aktorem. Jak wspomniał: Artur Barciś nie ma mentora, lecz kolegów, których podziwiał (np. Zosię Kucówną). Przyznał, że po zdjęciach czy próbach zamiast iść do bufetu wolał oglądać innych aktorów, od których mógł nauczyć się niuansów, których nie nauczyłaby go szkoła. Jego autorytetem jest Wojciech Pszoniak. Oglądając go na wycieczce szkolnej, gwiazdor doszedł do wniosku, że chce grać, jak on i to właśnie przez niego podążył tą ścieżką. Po latach Pszoniak wpisał Barcisiowi autograf „Bez wyrzutów sumienia”.
Studenci docenili udział Artura Barcisia i Cezarego Żaka w #hot16challange2, podczas którego aktorzy rapowali własny utwór, chcąc wspomóc zbiórkę pieniędzy na rzecz służby zdrowia. Barciś przyznał, że nie spodziewał się tak pozytywnego odbioru i niezwykle cieszą go reakcje, z którymi się spotyka. Poproszony przez uczestników spotkania o podzielenie się sposobem na zapamiętywanie dużej ilośc itekstu, poradził studentom, aby wybrać fragment, czytać go kilka razy i próbować odtworzyć z pamięci. Jeśli w pewnym momencie się „zatną”, należy zaznaczyć ten wyraz i zapamiętać go jako „klucz”. Natępnie wystarczy przechodzić do dalszych fragmentów i powtarzać schemat.
Obecnie największym zawodowym marzeniem Artura Barcisia jest „być zdrowym i pamiętać". Chce grać do końca życia, bo sprawia mu to prawdziwą przyjemność - dla niego to styl życia, jak oddychanie. Aktor chciałby w przyszłości wcielać się w role staruszków. Wszak w każdym zawodzie, nawet najbardziej ukochanym, należy stosownie do sytuacji i wieku podejmować się adekwatnych wyzwań, szczególnie jeśli pozwalają spełnić skryte pragnienia.
Spotanie z Arturem Barcisiem zakończyło się licznymi podziękowaniami uczestników, życzeniami zdrowia oraz nadzieją, że już wkrótce spotkamy w teatrze lub przynajmniej przed srebrnymi ekranami.