Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Centrum Nauczania i Certyfikacji Języków Obcych (CNiCJO) to jednostka, która jest związana z Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej niemal od początku jego istnienia. Prowadzi lektoraty z języków obcych dla studentów UMCS, oferuje uniwersyteckie kursy językowe na różnych poziomach zaawansowania, a także przygotowuje do egzaminów umożliwiających uzyskanie międzynarodowych certyfikatów językowych i przeprowadza takie egzaminy. O historii jednostki, zmianach, które w niej zaszły na przestrzeni lat, oraz pasji do nauczania języków obcych w wywiadzie opublikowanym w marcowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich” opowiadają mgr Agnieszka Różycka – dyrektor CNiCJO, mgr Marta Slávik – zastępca dyrektora CNiCJO ds. ogólnych i dydaktyki oraz mgr Kazimiera Siedlaczek – zastępca dyrektora CNiCJO ds. certyfikacji języków obcych. Zapraszamy do lektury!
Od lewej: mgr Kazimiera Siedlaczek, mgr Agnieszka Różycka i mgr Marta Slávik
Naszą rozmowę zacznijmy od powrotu do korzeni, a mianowicie do czasów powstania Centrum. Jak to wszystko się zaczęło?
Agnieszka Różycka: Historia Centrum Nauczania i Certyfikacji Języków Obcych jest bardzo długa. Nasz Uniwersytet w ubiegłym roku celebrował 80-lecie swojego istnienia, my natomiast taki sam jubileusz będziemy obchodzić w tym roku.
13 kwietnia 1945 r. na UMCS został utworzony system lektoratów. Zadanie to, zresztą niełatwe, pierwszy rektor prof. Henryk Raabe powierzył prof. Narcyzowi Łubnickiemu. Został on przewodniczącym Komisji Lektoratów, która później przekształciła się w Dział Lektoratów.
Zajęcia organizowano w różnych miejscach, np. w Collegium Anatomicum na ówczesnym Wydziale Lekarskim UMCS odbył się pierwszy lektorat z języka angielskiego (4 maja 1945 r.), a w Gimnazjum Państwowym im. Stanisława Staszica prowadzono lektorat z języka rosyjskiego. Takie rozproszenie miało związek z faktem, że nie mieliśmy wówczas własnej bazy lokalowej i lektorzy musieli korzystać z pomieszczeń udostępnianych przez Uniwersytet.
Jeśli chodzi o liczbę słuchaczy, to na początku ze wszystkich wydziałów zgłosiło się 62 chętnych, więc ta frekwencja była stosunkowo niska. Jednak pod koniec roku akademickiego 1944/1945 zorganizowano 4 lektoraty z języków: angielskiego, francuskiego, rosyjskiego i łacińskiego, prowadzone przez 5 lektorów (sam prof. Łubnicki nauczał języka rosyjskiego).
Prof. Łubnicki pełnił funkcję kierownika Działu Lektoratów do 21 lutego 1951 r. Jego miejsce zajął później anglista Jerzy Szydłowski, który zarządzał pracą lektorów przez półtora roku. Następnie stanowisko to objął prof. Mieczysław Ziemnowicz z Uniwersytetu Lwowskiego. Był on również twórcą Katedry Pedagogiki UMCS i uczył języka niemieckiego.
Ważną datą w historii naszej działalności był rok 1953, kiedy to Minister Szkolnictwa Wyższego rozpoczął proces przekształcania działów lektoratów w odrębne jednostki organizacyjne podległe rektorowi. Za oficjalną datę powołania takiej jednostki na naszej Uczelni (wtedy funkcjonowaliśmy już pod nazwą Studium Języków Obcych) przyjmuje się listopad 1953 r. Jej organizatorką i pierwszą kierowniczką została mgr Irena Różycka, przy czym zbieżność nazwisk jest zupełnie przypadkowa (śmiech). Kolejną ważną datą jest 1 stycznia 1965 r., ponieważ wiąże się ona z powołaniem Sekretariatu Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych. Sekretariat zawsze był i jest bardzo ważnym miejscem dla naszych pracowników. Jest to swoiste „centrum dowodzenia”, gdzie razem z dyrekcją nad wszystkim czuwa obecnie nasza pani sekretarka mgr Agata Stpiczyńska.
Z upływem lat jednostka coraz bardziej się rozwijała, a co za tym idzie – zwiększała się liczba lektorów. W 1968 r. było ich 28. Szczyt nastąpił na przełomie roku 2003/2004, kiedy mieliśmy 84 lektorów w 4 zespołach. Od tamtej pory ta liczba spadła o połowę. W tej chwili w naszym Centrum pracuje 42 nauczycieli akademickich.
Jakie języki zyskiwały na popularności?
A.R.: Z roku na rok było coraz więcej chętnych do nauki języka angielskiego. Wielu słuchaczy uczestniczyło również w lektoracie z języka rosyjskiego, sporą popularnością cieszył się też niemiecki. Potem te proporcje się zmieniły. Angielski pozostał wiodącym językiem, co widać do dziś po liczbie grup, które prowadzimy. Jest też spore zainteresowanie językiem niemieckim. Natomiast jeśli chodzi o język rosyjski, to sytuacja za naszą wschodnią granicą sprawiła, że ostatnio liczba studentów zainteresowanych nauką tego języka znacznie spadła. Jego miejsce zastąpił język hiszpański – w tym momencie mamy bardzo dużo grup. Są też studenci, którzy chcą się uczyć języka włoskiego. Niestety nie mamy własnego lektora tego języka, korzystamy z usług pani doktor z Wydziału Filologicznego, ale w przyszłości być może będziemy szukać lektora dwujęzycznego, który mógłby uczyć zarówno włoskiego, jak i angielskiego, co byłoby idealnym rozwiązaniem.
Dużo mówiliśmy o zmianach organizacyjnych w Centrum. A jak zmienił się sam sposób nauczania języków?
Marta Slávik: Kiedyś przede wszystkim stosowano metody tłumaczeniowo-gramatyczne, polegające na wypełnianiu ćwiczeń i robieniu powtórek. Teraz odchodzi się już od tego i nacisk jest kładziony na metody komunikatywne, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że ludzie wykorzystują język obcy nie tylko do prowadzenia badań, pracy naukowej itp., ale też w trakcie wyjazdów zagranicznych, które są obecnie niezwykle popularne i łatwo dostępne. Podczas wakacji nikt nie wymaga od nas wypełnienia testu, aby sprawdzić nasz poziom znajomości gramatyki. Ważniejsze jest to, jak mówimy, żeby inni nas zrozumieli. Wypowiedzi nie muszą być perfekcyjne pod względem gramatycznym, liczy się poprawna wymowa.
Nasze lektoraty są dostosowane do indywidualnych potrzeb studentów, ponieważ stosujemy zróżnicowane metody nauczania języków obcych. W związku z tym inaczej prowadzimy zajęcia np. na Wydziale Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej, a inaczej na Wydziale Filologicznym lub Filozofii i Socjologii. Dodatkowo większość wydziałów utrzymała moduł języka specjalistycznego, stąd te różnice i to „szycie na miarę” zajęć dla studentów danego wydziału, a nawet konkretnego kierunku.
A.R.: Ważne jest także zwiększanie świadomości kulturowej. Chodzi o zrozumienie, że język sam w sobie jest istotny, ale w trakcie jego nauki należy uwzględniać również kontekst kulturowy. Poza tym stawiamy na rozwój umiejętności miękkich, np. poprzez pracę w grupie czy kreatywne myślenie. To integralna część współczesnego nauczania, na którą w ogóle nie zwracano uwagi w przeszłości.
M.S.: Odniosę się do drugiej części wypowiedzi Agnieszki. Za przykład mogą posłużyć tutaj zajęcia, które prowadzimy na kierunku zarządzanie na I stopniu studiów. Tam kształcą się m.in. przyszli managerowie, którzy muszą umieć rozmawiać z ludźmi i nimi zarządzać. Dlatego w trakcie zajęć przeprowadzamy ze studentami ćwiczenie polegające na krótkim scharakteryzowaniu jakiegoś zagadnienia, próbie rozwiązania określonego problemu, mogącego pojawić się w ich przyszłej pracy. Takie ćwiczenie ma na celu sprawienie, że będą potrafili wypowiedzieć się w nagłej sytuacji, a to niestety stanowi dla nich duży problem, po prostu boją się lub wstydzą zabierać głos na forum. Na II stopniu studiów z kolei przygotowują biznesowe prezentacje, które przedstawiają przed całą grupą.
Teraz porozmawiajmy o innych możliwościach kształcenia, które oferuje Centrum. Oprócz prowadzenia lektoratów organizujecie Państwo również różnego rodzaju kursy językowe.
Kazimiera Siedlaczek: Zgadza się. Mamy kursy: przygotowujące do międzynarodowych egzaminów certyfikatowych, konwersacyjne, z języka ogólnego, specjalistyczne i wyrównawcze. Są one skierowane nie tylko do studentów i pracowników UMCS, ale także do osób zainteresowanych spoza Uczelni. Co warto podkreślić, oferujemy bardzo przystępne ceny, są one znacznie niższe niż te w prywatnych szkołach językowych. Zajęcia odbywają się w grupach 8–12-osobowych.
Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się kursy konwersacyjne oraz te, na których kompleksowo przygotowujemy słuchaczy do egzaminów certyfikatowych z języka angielskiego. W tym miejscu należy dodać, że sami też takie egzaminy przeprowadzamy. 11 września 2000 r. rektor UMCS prof. Marian Harasimiuk zaakceptował projekt dotyczący uzyskania uprawnień do przeprowadzania egzaminów The European Language Certificates przez Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych UMCS oraz statusu regionalnego ośrodka egzaminacyjnego. Z inicjatywą wyszła anglistka mgr Ewa Orłowska. Zmieniła się wtedy nazwa jednostki – powstało Centrum Nauczania i Certyfikacji Języków Obcych.
Aby móc rozpocząć działalność certyfikacyjną, nawiązaliśmy kontakt ze Studium Języków Obcych Uniwersytetu Łódzkiego, które już wcześniej zostało partnerskim ośrodkiem TELC GmBH (The European Language Certificates) – instytucji certyfikującej z siedzibą we Frankfurcie, i w tym samym roku zostały u nas przeprowadzone pierwsze egzaminy z języka ogólnego angielskiego i niemieckiego (poziom B1). Oferta egzaminacyjna wkrótce została rozszerzona o inne języki nowożytne – francuski, hiszpański, rosyjski oraz o dodatkowe poziomy. W kolejnych latach CNiCJO nawiązało współpracę z innymi instytucjami certyfikującymi oprócz TELC. Były to: C&G PQ (City and Guilds PITMAN QUALIFICATIONS), TOLES (Test of Legal English Skills), ETS (Educational Testing Service), LCCI (London Chamber of Commerce and Industry), Pearson Test of English, PeopleCert (różnego typu egzaminy online LanguageCert).
Jako ciekawostkę podam, że od dwóch lat współpracujemy z Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS, gdzie odbywają się egzaminy TELC z języka polskiego jako obcego.
A.R.: Wracając jeszcze do kursów, czasami zgłaszają się do nas poszczególne wydziały z prośbą o przeprowadzenie zajęć dla określonej grupy pracowników. Wówczas przygotowujemy dla tych jednostek specjalną ofertę uwzględniającą ich potrzeby. I pracownicy rzeczywiście bardzo chętnie biorą udział w takich kursach.
K.S.: Dodam, że prowadzimy też zajęcia typu one-to-one np. dla studentów z niepełnosprawnościami. Polegają one na indywidualnej nauce z lektorem.
Powiedzmy coś jeszcze o kadrze Centrum.
A.R.: Nasza kadra jest wysoko wykwalifikowana i doświadczona. Pracownicy Centrum chętnie podnoszą swoje kompetencje, biorąc udział w różnego rodzaju branżowych konferencjach i szkoleniach w kraju i za granicą.
Obecnie zespół tworzą 42 osoby. W tym gronie jest 14 starszych wykładowców, 15 wykładowców, 12 lektorów i 1 adiunkt dydaktyczny. Niedawno na mocy Ustawy o szkolnictwie wyższym zlikwidowano stanowisko starszego wykładowcy. Na wielu uczelniach odbyło się to w ten sposób, że starsi wykładowcy zostali przeniesieni na stanowiska wykładowców. U nas jednak władze rektorskie zdecydowały, że osoby zajmujące stanowiska starszych wykładowców mogą na nich pozostać aż do przejścia na emeryturę, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
W trakcie konkursów na nowych pracowników staramy się wybierać ludzi, którzy będą mieli dobry kontakt ze studentami i będą dobrymi współpracownikami, czyli ludzi otwartych, mających szerokie horyzonty, chętnych do uczestniczenia w różnych aktywnościach i wychodzenia na zewnątrz.
M.S.: To prawda. Jesteśmy aktywni na wielu różnych polach. To nie jest tak, że tylko uczymy języka angielskiego. Prowadzimy lektoraty, organizujemy kursy językowe, przeprowadzamy egzaminy, zajmujemy się tłumaczeniami, angażujemy się w przygotowanie konkursów językowych dla młodzieży, takich jak Faces of America i Challenge Accepted. Poza tym można nas spotkać podczas Drzwi Otwartych oraz Lubelskiego Festiwalu Nauki. W obu inicjatywach bierzemy udział od wielu lat, a ostatnio dwukrotnie uczestniczyliśmy również w Lubelskim Pikniku Naukowym. Początkowo nie myśleliśmy o udziale w nim, ale teraz lektorzy sami zgłaszają pomysły na projekty – w tym roku planujemy współpracować także z innymi jednostkami UMCS.
A.R.: Dodatkowo od 2019 r. studenci I i II stopnia produkcji medialnej podczas lektoratów z języka angielskiego przygotowują pod okiem naszych wykładowczyń krótkie anglojęzyczne filmy i animacje. Następnie podczas uroczystej gali publiczność głosuje i wybiera najlepsze produkcje w różnych kategoriach. Fakt, że studenci sami za wszystko odpowiadają, począwszy od stworzenia scenariusza, a skończywszy na odegraniu ról, to dla nas duży powód do dumy.
Dlaczego w dzisiejszych czasach nauka języków obcych jest tak ważna?
A.R.: Obecnie, kiedy z łatwością możemy podróżować za granicę, dzięki znajomości języków mamy większe możliwości poznania innych kultur. Młodzi ludzie często oglądają zagraniczne seriale lub streamingi z różnych uroczystości odbywających się na całym świecie, są również entuzjastami rozmaitych gier online. Umiejętność posługiwania się zwłaszcza językiem angielskim pozwala im wówczas na swobodną komunikację z innymi ludźmi lub zrozumienie tego, co mówią aktorzy bądź uczestnicy wspomnianych wydarzeń.
Nie możemy zapominać o pracownikach naukowych i dydaktycznych, którzy wyjeżdżają na zagraniczne konferencje, staże naukowe itp. oraz przyjmują u nas gości z całego świata. Muszą być w stanie nie tylko zaprezentować wyniki swoich badań, ale też po prostu nawiązywać znajomości.
Dodam, że nasi studenci mają świadomość, że w dzisiejszym świecie znajomość języków obcych jest bardzo cenną umiejętnością, ale jednocześnie czasami niezbyt chętnie się ich uczą. Powody są różne: brak motywacji, duża liczba różnych zajęć, strach przed ośmieszeniem się na forum grupy, gdy czegoś nie będą wiedzieć. Jednak zawsze im powtarzamy, że właśnie po to są nasze lektoraty – aby się uczyć i rozwijać swoje umiejętności językowe. Jako nauczyciele musimy poprawiać błędy, które popełniają, ale jednocześnie zawsze podkreślamy, że największą wartością jest umiejętność komunikacji w języku obcym. Czas studiów to ostatni moment, kiedy mogą uczyć się języków za darmo, więc warto z tej możliwości w pełni korzystać.
Przypomniałyśmy historię Centrum, porozmawiałyśmy o tym, co obecnie oferuje, a teraz przejdźmy do przyszłości. Czy mają Panie jakieś plany, marzenia związane z działalnością jednostki?
A.R.: Jednym z takich marzeń jest posiadanie własnego, pięknego budynku z wieloma doskonale wyposażonymi salami. Lektoraty odbywają się na poszczególnych wydziałach, co oczywiście jest dużym udogodnieniem dla studentów, bo nie muszą się nigdzie przenosić pomiędzy zajęciami. Dla nas z kolei bywa to czasem trudne, ponieważ musimy się szybko przemieszczać np. między miasteczkiem akademickim a Kampusem Zachodnim.
Marzy nam się też zwiększenie liczby godzin lektoratów. Na większości kierunków mamy 120 godzin języka w ciągu czterech semestrów, czyli dwie godziny zajęć raz w tygodniu. Ideałem byłoby mieć po dwie godziny dwa razy w tygodniu. Niektóre kierunki mają również zajęcia z drugiego języka, ale to są wyjątki.
Mówią Panie o nauczaniu języków obcych z wielką pasją. Skąd w ogóle zamiłowanie do tej profesji?
K.S.: To może ja zacznę. Wiele lat temu stanęłam przed wyborem: studiować socjologię (wówczas była bardzo popularna), historię czy język obcy. Języka angielskiego praktycznie nigdzie nie nauczano, królował rosyjski, tuż za nim był niemiecki.
Będąc w liceum, regularnie korespondowałam z wujkiem, żołnierzem Armii Andersa, mieszkającym w Wielkiej Brytanii i coraz częściej myślałam o wyjeździe za granicę. Wówczas, aby móc wyjechać, należało otrzymać zaproszenie, wyrobić wizę itp. Jednak mimo trudności, tuż po maturze, odwiedziłam rodzinę tam mieszkającą. I to chyba dzięki tym kontaktom zamarzyłam o anglistyce. Trudno było się dostać, a jeszcze trudniej skończyć te studia, ale na szczęście się udało. A studiowałam na naszym Uniwersytecie.
Po studiach przez pewien czas pracowałam w szkole średniej, a teraz, już niemal od 30 lat, prowadzę zajęcia na UMCS i jestem egzaminatorem.
M.S.: Ze mną było nieco inaczej, ponieważ chciałam studiować ekonomię. Moja mama była jednak zdania, że takie studia mogę zrobić w każdym momencie, w związku z tym powinnam w pierwszej kolejności postawić na naukę języków obcych. I jej posłuchałam, zwłaszcza że w szkole średniej chodziłam do klasy o profilu humanistycznym. Uczyłam się angielskiego, francuskiego i łaciny, którą nawet zdawałam na maturze.
Później ukończyłam studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a tuż po nich rozpoczęłam pracę w jednej z tamtejszych szkół podstawowych. Bardzo miło wspominam ten czas. Nadszedł jednak moment, gdy poczułam, że potrzebuję zmiany i wyjechałam do Irlandii, gdzie mieszkałam przez 11 lat. Nigdy nie planowałam zostać tam na stałe. Moim marzeniem od zawsze była praca na uniwersytecie i jeszcze przebywając za granicą, wysłałam dokumenty, gdy znalazłam informację o konkursie właśnie na UMCS.
Bardzo doceniam to, że dano mi szansę. Dosłownie w ciągu 11 dni wywróciłam całe swoje dotychczasowe życie do góry nogami i wróciłam do Polski. Mieszkam teraz w Lublinie. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Dodam tylko, że mam obcobrzmiące nazwisko, ponieważ mój mąż jest Słowakiem, więc musiałam nauczyć się też tego języka.
A.R.: Miłość do angielskiego zaszczepiła we mnie nauczycielka, która udzielała mi prywatnych lekcji tego języka, gdy byłam w szkole podstawowej. Stwierdziłam wówczas, że to jest to, czym chcę się w życiu zajmować. I od tamtej pory szłam w tym kierunku cały czas. Na UMCS pracuję już od 34 lat. To była, a w zasadzie nadal jest moja pierwsza praca.
Przez ten czas poznałam wielu wspaniałych ludzi. Razem tworzymy bardzo zgrany zespół. Jest w nim miejsce na kreatywność, wprowadzanie w życie nowych pomysłów, dyskusje, spory, a także wieloletnie przyjaźnie. Uważam, że to pod wieloma względami świetna praca i mam nadzieję, że moje koleżanki i moi koledzy podzielają ten pogląd.