Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
W najnowszym numerze „Wiadomości Uniwersyteckich” ukazał się wywiad z dr Agatą Hałuszko z Instytutu Archeologii UMCS na temat jej projektu (o praktykach grzebalnych i obrządkach pogrzebowych), który otrzymał finansowanie w konkursie SONATINA. Rozmowę przeprowadziła Magdalena Cichocka z Redakcji „Wiadomości Uniwersyteckich”. Zachęcamy do lektury!
„MOUND: budowniczowie kurhanów z II tysiąclecia p.n.e. z południowozachodniej Polski w ujęciu czasoprzestrzennym i bioarcheologicznym” – to tytuł Pani projektu, który otrzymał najwyższe finansowanie, wynoszące ponad 1,5 mln zł, w konkursie SONATINA Narodowego Centrum Nauki. Wyjaśnijmy na wstępie, czego on dotyczy.
MOUND to w najogólniejszym skrócie projekt bioarcheologiczny. Analizy osteologiczne będą dotyczyć pradziejowych szczątków ludzkich zarówno szkieletowych, jak i skremowanych zmarłych członków społeczności wiązanych z takimi kulturami archeologicznymi jak np. kultura unietycka, mogiłowa czy wczesnymi ugrupowaniami łużyckich pól popielnicowych. Przy czym najbardziej zależy mi na przebadaniu osobników pochodzących z cmentarzysk kurhanowych, czyli takich, na których usypywano kopce nad pochówkiem; od tego też pochodzi akronim projektu – MOUND. Odbiegając nieco od tematu, chciałabym wyjaśnić, że antropolodzy używają określenia „osobnik”, zamiast osoba, w celu podkreślenia, że mamy do czynienia ze szczątkami o niezidentyfikowanej tożsamości i często pradziejowej metryce.
W projekcie uwzględniłam przeprowadzenie różnorodnych analiz izotopowych, histologicznych, badań antropologicznych, w tym także odnalezienie dokumentacji oraz identyfikacji chociaż części zabytków pochodzących z badań przedwojennych. Będę analizować mobilność osobników, ich dietę i powiązania rodzinne. Paradoksalnie, żeby móc dokonać rekonstrukcji życia takich pradziejowych społeczności, badania te opiera się na analizach szkieletów ludzi zmarłych przed wiekami. Większość tych analiz to badania fizyko-chemiczne, podczas których fragment kości ulega destrukcji. W zamian otrzymuje się wyniki w postaci różnego typu danych, następnie podlegają one weryfikacji i interpretacji. Ze względu na niszczący aspekt badań, które na co dzień przeprowadza w Polsce i na świecie wielu naukowców, zaplanowałam w projekcie cały szereg metod nieinwazyjnych, służących zabezpieczeniu w formie wirtualnej struktury zewnętrznej i wewnętrznej takiej próbki. Dzięki temu w przyszłości także inni badacze będą mogli wykorzystać uzyskane dane. Ponadto z jednej próbki przeprowadzonych zostanie nie jedna, a kilka analiz, oczywiście w odpowiedniej kolejności.
Materiały bioarcheologiczne w ostatnich latach stały się „bardzo cenne”, niestety nie wszyscy pamiętają, że często takie analizy uniemożliwiają w przyszłości innym naukowcom weryfikację czy przeprowadzenie odmiennych badań. Metody także bardzo szybko się zmieniają i tak naprawdę coraz mniej „materiału” jest potrzebne do ich przeprowadzenia. Dlatego ważne jest myślenie o przyszłych badaniach i zastanowienie się nad tym, co robimy, i czy rzeczywiście jest to warte poświęcenia danej próbki. Z tego też po części wynika dość duża kwota całego grantu. Poza tym badanych będzie kilka różnych cmentarzysk, a łącznie szczegółowym analizom poddanych zostanie ponad 250 osobników. Choć oczywiście liczba ta może się zmienić już w trakcie realizacji projektu.
Jaki jest główny cel badań? Gdzie będą realizowane?
W II tysiącleciu p.n.e. wśród różnych kultur archeologicznych diametralnemu przekształceniu uległ sposób obchodzenia się z ciałem zmarłego. Inhumację zastąpiono kremacją. Z podobnym procesem mamy właściwie do czynienia w obecnych czasach. Wśród starszych kultur archeologicznych także obserwowano ciałopalenie, ale nigdy wcześniej nie przybrało ono takiej skali. Wytłumaczenie tego zjawiska nie jest jednoznaczne, a w badaniach archeologicznych dotąd pomijany był aspekt bioarcheologiczny. Dlatego nadrzędny cel projektu stanowi weryfikacja wpływu już wcześniej wykazywanej zwiększonej mobilności społeczności wczesnej i środkowej epoki brązu na transformację obrzędu pogrzebowego. Żeby ten cel osiągnąć, przeprowadzone zostaną analizy dotyczące lokalności/nielokalności osobników i ich przemieszczania się. Ważne tu będzie także sprawdzenie różnic pomiędzy osobnikami inhumowanymi i skremowanymi zarówno pod względem mobilności, jak i kondycji biologicznej.
Materiały do badań znajdują się głównie w placówkach muzealnych, skąd zostaną pobrane próby do analiz. Same badania będą prowadzone głównie w polskich laboratoriach izotopowych. Wszystkie analizy antropologiczne, mikroskopowe i histologiczne oraz część badań izotopowych przeprowadzę sama. Projekt SONATINA przewiduje także wyjazd stażowy, który odbędę w Laboratorium Karla Donatha do Badań Tkanek Twardych i Biomateriałów na Uniwersytecie Medycznym w Wiedniu. Właśnie tam przeprowadzę wszystkie badania histologiczne i histopatologiczne kości i zębów.
W projekcie zaplanowano także badania geofizyczne na wybranych cmentarzyskach kurhanowych. Będą one stanowiły tło analiz bioarcheologicznych, choć niewykluczone, że część z nich może okazać się na tyle wyjątkowa, że uda się je opublikować jako oddzielne artykuły. Wszystko przed nami. Badania te są ważne ze względu na rozpoznanie skali zniszczeń cmentarzysk kurhanowych, które najczęściej zlokalizowane są w lasach i dotąd nie zostały rozpoznane, a zatem nie podlegają też ochronie konserwatorskiej. Jeszcze inny istotny element badań geofizycznych to prace wykopaliskowe, które planowane są dla części stanowisk. W przyszłości mogą stać się one podstawą do przeprowadzenia chociażby badań sondażowych.
Wiem, że to nie jest pierwszy projekt, którym będzie Pani kierować. W jaki sposób ten obecny wpisuje się w Pani zainteresowania badawcze?
Czasem wydaje mi się, że moje zainteresowania badawcze mogłyby być nieco mniej zróżnicowane. Jednak przyrodnicza ciekawość zawsze zwycięża i w efekcie wszystkie moje badania stają się dość skomplikowane i wielopłaszczyznowe. Najbardziej interesują mnie zagadnienia i procesy zachodzące w pradziejach, związane z przełomem obserwowanym w obrządku pogrzebowym z poziomu archeologii, który mógłby być także zweryfikowany w oparciu o wyniki analiz bioarcheologicznych.
Faktycznie nie jest to mój pierwszy projekt finansowany przez NCN. Na pewno to projekt ambitny, wymagający wiele pracy zarówno mojej, jak i pozostałych członków zespołu. Właściwie tematyka tego grantu była planowana zaraz po otrzymaniu poprzedniego finansowania. Wcześniejsze granty, których byłam kierownikiem, dotyczyły wyłącznie badań materiałów ciałopalnych łużyckich pól popielnicowych z przełomu epoki brązu i żelaza, zatem głównie I tysiąclecia p.n.e. Dzięki realizacji tego projektu będzie możliwe uchwycenie początku kształtowania się społeczności łużyckich pól popielnicowych. Przy czym w tym grancie interesują mnie głównie ugrupowania wiązane z kręgiem kultur mogiłowych, czyli poprzedzających społeczności łużyckich pól popielnicowych. Przede wszystkim dotyczy to możliwości wykorzystania szerszego wachlarza obecnych możliwości badawczych w odniesieniu do materiałów szkieletowych, a nie jak do tej pory – głównie ciałopalnych.
Analizy kości skremowanych są bardzo interesujące, jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że mają także wiele ograniczeń. Mówię to z doświadczenia, po przeprowadzeniu analiz dla kilku tysięcy osobników. Główną przeszkodę w podejmowaniu badań bioarcheologicznych stanowi dla materiałów ciałopalnych nieobecność właściwych substancji organicznych, co przekłada się na brak możliwości przeprowadzenia analiz paleogenetycznych czy rekonstrukcji paleodiety. Nawet określenie morfologiczne płci czy wieku skremowanego osobnika zazwyczaj jest niepewne, dlatego wciąż poszukuje się nowych metod lub weryfikuje stare, dzięki którym będzie możliwe pełniejsze odtworzenie ich biologii.
A jak doszło do tego, że po ukończeniu studiów magisterskich na kierunku biologia na Uniwersytecie Wrocławskim postanowiła Pani zająć się archeologią, a w efekcie rozpocząć pracę w Instytucie Archeologii UMCS?
Rzeczywiście ukończyłam biologię, ale specjalizowałam się w zakresie biologii człowieka. Jest to dziedzina bardzo szeroka i obejmująca takie zagadnienia, jak: psychologia ewolucyjna, fizjologia, ergonomia czy biologia populacji pradziejowych.
Kiedy rozpoczynałam studia biologiczne, początkowo byłam najbardziej ukierunkowana na mikrobiologię i genetykę. W trakcie studiów bardziej zainteresowałam się jednak antropologią. Z kolei podczas specjalizacji moja uwaga skupiła się najpierw na psychologii ewolucyjnej, jednak po odbyciu pierwszych programowych praktyk wykopaliskowych stwierdziłam, że badania skremowanych szczątków ludzkich to jest coś, czym chciałabym się zająć i zgłębić tę problematykę.
Po zakończeniu studiów tematyka dotycząca ciałopalenia stała mi się bliższa z poziomu antropologii fizycznej, jednak wciąż brakowało w tym głębszego spojrzenia na cały proces zróżnicowanych, społecznych zachowań i praktyk grzebalnych. Żeby do tego dojść, nawiązałam współpracę z archeologami i rozpoczęłam studia doktoranckie. Zderzenie się z dziedziną humanistyczną dla kogoś, kto przez cały wcześniejszy czas miał do czynienia z naukami ścisłymi, okazało się ogromnym wyzwaniem, a zrozumienie procesów z poziomu kultury archeologicznej początkowo było dość trudne. Na szczęście na mojej drodze pojawiły się osoby, dzięki którym możliwe było zagłębienie się w różne problemy badawcze.
Dlaczego UMCS? Pomijając bardzo pragmatyczną kwestię otwartego konkursu na stanowisko antropologa, znałam z literatury kolekcje osteologiczne pochodzące z badań Instytutu Archeologii, które bardzo mnie interesują i którymi chciałabym się zająć w najbliższej przyszłości. Ponadto poza zapleczem uczelnianym ważna jest dla mnie pozytywna atmosfera panująca w pracy, która umożliwia skupienie się na nauce.
Skanowanie CT jednej z urn (fot. Agata Hałuszko)Na koniec proszę jeszcze opowiedzieć, co daje młodym naukowcom uczestnictwo w takich konkursach jak SONATINA? Warto ubiegać się o różnego rodzaju granty?
SONATINA to konkurs, w którym można wziąć udział po uzyskaniu stopnia doktora. Jest zatem w zasadzie pierwszym grantem, jaki można uzyskać jako bardziej niezależny badacz. Dzięki temu można też stworzyć zespół badawczy i nawiązać bliższe relacje z ośrodkami międzynarodowymi, chociażby poprzez możliwość odbycia kilkumiesięcznego stażu. Dla mnie to jeden z najważniejszych elementów całego projektu.
Czy warto ubiegać się o granty? To pytanie powinien sobie zadać każdy, kto wybiera ścieżkę „naukową”. Różni naukowcy prowadzą badania w oparciu o różne metody. Niektórym wystarczy „ołówek i kartka papieru”, żeby uzyskać spektakularne wyniki, inni muszą najpierw dosłownie wykopać z ziemi materiały do badań. W przypadku archeologii najczęściej mamy do czynienia z bardzo zróżnicowanymi materiałami, począwszy od przedmiotów kamiennych czy naczyń ceramicznych po artefakty organiczne i szczątki ludzkie. Badania wszystkich tych znalezisk wymagają innych metod i innego zaplecza laboratoryjnego czy też gabinetowego. Pomijając różnice pomiędzy odmiennymi dziedzinami naukowymi, warto jest nawiązywać współpracę z innymi ośrodkami, zarówno tymi krajowymi, jak i zagranicznymi. Dlatego przede wszystkim dobrze jest korzystać z możliwości, jakie daje chociażby program Erasmus+ w czasie studiów. Dzięki temu można zobaczyć, jak pracuje się w innych placówkach. Kolejnym etapem jest już realizacja własnych pomysłów i planowanie kilkuletnich projektów. Do tego najczęściej niezbędne są fundusze, które „w jakiś sposób należy zdobyć”. Jedną ze ścieżek są granty. Obecnie nie jest łatwo je uzyskać, a konkurencja jest dość duża w każdym z paneli, dlatego należy przede wszystkim gruntownie przemyśleć swój pomysł i sposób realizacji celów, dobrać odpowiednie metody badawcze, ustalić liczbę współwykonawców i zakres ich pracy… A potem to wszystko zmieścić na 5 stronach opisu skróconego, 15 rozszerzonego i wysłać.
Należy wziąć pod uwagę, że nie każdy dobrze się czuje w roli kierownika grantu, gdyż wiąże się z tym duża presja i odpowiedzialność za wykonanie wszystkich zadań. Z mojej perspektywy jednak ubieganie się o granty stanowi najlepszą ścieżkę rozwoju naukowego. Dzięki finansowaniu, np. z Narodowego Centrum Nauki, można nie tylko realizować własne badania, ale też konsultować ich wyniki z innymi naukowcami, czy zaprezentować je na konferencjach. Oczywiście uzyskanie grantu to dopiero początek żmudnej pracy, ale dla mnie to też ogromne poczucie niezależności w planowaniu i realizacji założonych celów własnego projektu.
Rozmawiała Magdalena Cichocka
Fot. Maksym Mackiewicz