Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
W grudniowym numerze „Wiadomości Uniwersyteckich” ukazała się rozmowa z dr. hab. Pawłem Nowakiem, prof. Uczelni z Katedry Komunikacji Medialnej UMCS. Zachęcamy do lektury!
fot. Bartosz Proll 22 listopada UMCS dołączył do grona sygnatariuszy deklaracji prostego języka. Czym w ogóle jest prosty język? Jak możemy go zdefiniować? W jakiego typu tekstach powinniśmy stosować prosty język? Wymieńmy teraz najważniejsze cechy prostego języka. Druga zasada mówi, że te słowa muszą być zgodne z regułami języka polskiego. Zgodnie z regułami, ale potocznymi, a nie hiperpoprawnymi, bo wadą języka nieprostego jest to, że wybiera formy ekskluzywne, które zna bardzo mało osób – one są idealne, ale niekomunikatywne. Trzecia cecha zatem to komunikatywność, czyli umiejętność przygotowania tekstu w taki sposób, żeby był prosty do oceny i przeczytania. Żeby treści, których szukamy, były łatwe do znalezienia. Jeśli mamy krótki tekst, to nie ma tego problemu. Natomiast jeśli mamy tekst dłuższy, to dobrze jest go posegmentować. Poszczególne części warto nazwać albo wskazać przez inne elementy, gdzie co się znajduje, aby dało się łatwo do nich dotrzeć. Na tym polega komunikatywność. Bardzo ważne jest także to, jak dany tekst jest skonstruowany. Dobrym rozwiązaniem są w tym wypadku wyliczenia, wypunktowania, elementy graficzne. Inną istotną cechą prostego języka jest osobowość, czyli trzeba wskazać, kto jest autorem i adresatem pisma. Jeśli jest nim instytucja, to podajemy jej nazwę w pierwszym zdaniu, np. „Uniwersytet Marii Curie- -Skłodowskiej uchwalił”. A później pojawiają się informacje szczegółowe wprowadzone poprzez pierwszą osobę liczby mnogiej, np. „podjęliśmy decyzję”. To jest łatwe do zrobienia. I niech też będzie widać odbiorcę, że to jest np. pan lub pani. Wiemy już, że twórca danego dokumentu, komunikatu powinien posługiwać się prostym językiem. A co z jego odbiorcą? Dla kogo prosty język jest przeznaczony? Dlaczego powinniśmy używać tego języka? Mówi Pan, że taka forma komunikacji ma też przeciwników. Możemy ich w jakiś sposób przekonać do prostego języka? I to jest paradoks, którego nie jesteśmy w stanie rozwiązać. Uważam, że dla tej części osób najstarszych, to nie jest rozwiązanie komunikacyjne, ale jednocześnie one też rozumieją teksty w prostym języku. Mogą być niezadowolone, ale to nie jest powód, żeby prostego języka nie wprowadzać. Przeciwnicy zawsze się znajdą, również wśród osób młodszych. To wynika z czynników środowiskowych, np. z jakiej rodziny pochodzą. Jeśli jest to rodzina inteligencka, z wielopokoleniowymi tradycjami, która uważa, że język polski to wyłącznie język literacki, to taka młoda osoba będzie przeciwnikiem prostego języka, ponieważ widzi w nim zagrożenie dla tego, co ją ukształtowało. To są takie czynniki, na które nie mamy wpływu. Natomiast ja jestem przekonany, że z prostego języka jest znacznie więcej korzyści niż strat. Wróćmy jeszcze na chwilę do podpisanej deklaracji. Co to oznacza dla nas jako Uczelni? UMCS przyjął na siebie obowiązek realizacji zasad i reguł prostego języka, co z różnych powodów w naszej Uczelni jest niezbędne. Po pierwsze wspólnotę akademicką tworzą osoby w różnym wieku. Dla osób młodszych ważne jest, aby komunikacja uniwersytecka stała się bardziej przystępna, a ci starsi z kolei są na tyle kompetentni i zaznajomieni z językiem nieprostym, że sobie z tym drugim poradzą, jeśli przełamią swoje schematy i szablony językowe. Po drugie jest u nas bardzo dużo studentek i studentów, dla których UMCS nie był pierwszym wyborem. Te osoby (mające np. analfabetyzm funkcjonalny, trudności ze zrozumieniem tekstu drukowanego) łatwiej odnajdą się na Uczelni i w codziennych sytuacjach dzięki tekstom napisanym prostym językiem. Po trzecie studiuje u nas bardzo dużo cudzoziemców, zwłaszcza z Białorusi i Ukrainy, którzy przeszli kurs języka polskiego, ale poziom jego znajomości jest podstawowy. Prosty język zagwarantuje, że będą mieć większą szansę na zrozumienie tekstów bez używania translatorów. I tak na koniec – dzięki temu aktowi staliśmy się uczelnią nowoczesną, europejską, biorącą pod uwagę zmiany cywilizacyjne. Nie ma powodów, żebyśmy nie byli prości językowo w komunikacji uniwersyteckiej, bo to nie jest zamach na powagę uczelni. Chcemy przecież, aby UMCS był uczelnią na miarę XXI, a nie XIX w. W swoich wypowiedziach wielokrotnie Pan podkreślał, że prosty język stoi w sprzeczności z językiem inkluzywnym. Czy da się to jakoś pogodzić? Nie jest tajemnicą, że Rada Języka Polskiego, której jest Pan członkiem, pracuje nad nową normą językową. Czy proponowane zmiany będą współgrać z zasadami prostego języka? Należy pamiętać o tym, że norma językowa obejmuje też język literacki. Ja bym się skłaniał jednak do myślenia o normie w kategoriach użyteczności – jeśli tekst ma być użytkowy, to wprowadzamy prosty język, który jest poprawny, ekonomiczny i zawsze zrozumiały. Natomiast kiedy myślimy o języku retorycznym, mającym aspekt estetyczny, wtedy włączamy normę historyczną, opartą na różnego rodzaju przesłankach, które dla większości ludzi nie są do końca czytelne. Oczywiście jest zespół norm, które zawsze obowiązują, niezależnie od rodzaju tekstu. Ale w komunikatach publicznych najważniejsze jest to, aby były skuteczne, a jednocześnie poprawne i zrozumiałe. W tekstach artystycznych możemy sobie pozwolić na więcej, na bardziej wyrafinowane formy, dlatego że tego typu teksty mają zachwycać i skłaniać do refleksji. Proste komunikaty „skanujemy”, a teksty literackie dokładnie czytamy. Kiedy możemy się spodziewać wprowadzenia w życie tych zmian? Podsumowując, warto zaznaczyć, że język nieprosty nie jest naganny, tak samo nie jest naganne używanie zasad związanych z przeszłością. To, że zostaną dokonane pewne zmiany, nie oznacza, że w 2026 r. będziemy musieli uczyć się języka polskiego zgodnie z nową normą. Dla osób związanych z artystyczną odmianą języka wszelkie zmiany są przerażające. Dodatkowo bardzo dużo słów „wypada” z języka, co prowadzi u nich do poczucia utraty. Mam jednak nadzieję, że uda się pogodzić w języku w dwie rzeczy – że będzie piękny i wzruszający, a jednocześnie funkcjonalny. Rozmawiała Magdalena Cichocka |