Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Kreatorka e-booków, specjalistka IT, podróżniczka
Zawsze miałam wiele pomysłów na to, co chcę robić w życiu. Część zrealizowałam, część realizuję teraz, niektóre wylądowały na ławce rezerwowych, kilka czeka jeszcze na swój czas. Dobrze wiedzieć, czego się chce, ale równie dobrze jest wiedzieć, czego się nie chce. Na pierwszym roku polonistyki dowiedziałam się, że dużo bardziej niż literaturoznawstwo interesuje mnie język sam w sobie. Na czwartym roku miałam już pewność, że praca w szkole jest zupełnie nie dla mnie, za to odkryłam, że praca z tekstem – jak najbardziej.
Studiowałam jednocześnie dwa kierunki na UMCS. Rok po polonistyce zaczęłam kulturoznawstwo. Napisałam trzy prace dyplomowe w ciągu trzech lat, a udało się to w dużej mierze dzięki cierpliwości moich promotorek i promotora. Mój styl pisania tuż przed terminem i upór odnośnie do ostatecznego kształtu prac musiały doprowadzać ich do nie lada frustracji. Dziękuję im więc za zaufanie. Przede wszystkim jestem wdzięczna Pani Profesor Stanisławie Niebrzegowskiej-Bartmińskiej, promotorce mojego licencjatu, za to, że dostrzegała we mnie potencjał, którego nie widziałam nawet ja. Dziękuję też Pani Profesor Halinie Pelc, promotorce mojej pracy magisterskiej, która była dla mnie ogromnym wsparciem pod koniec studiów; wiele Jej zawdzięczam.
Są takie doświadczenia, które zmieniają życie. Dla mnie jednym z nich był wyjazd do Pragi na V roku studiów w ramach programu Erasmus. To była bardzo skuteczna i absurdalna szkoła życia. Właśnie dzięki Erasmusowi zdecydowałam, że nie zostanę ani na uczelni, ani w Lublinie. Marzyłam o pracy w wydawnictwie. Jeszcze w trakcie studiów zaczęłam stawiać pierwsze kroki jako korektorka, potem składałam też książki do druku. Ale moja najciekawsza dotychczas praca była na styku dwóch obszarów moich zainteresowań: wydawniczego i technicznego. Zafascynowała mnie bowiem nauka programowania i szeroko pojęte technologie informatyczne. Początkowo nie spodziewałam się, że to będzie coś więcej niż dość ekscentryczne hobby, przecież nikt nie zatrudniłby humanistki w IT.
Dzięki umiejętności kodowania znalazłam dla siebie niszę idealną: przygotowywanie e-booków. Tak, jak chciałam – pracowałam z książkami i jednocześnie miałam pracę, która wymagała kodowania. Wymagała też mnóstwa nauki, więc początki nie były łatwe, ale trafiłam na bardzo wspierający zespół. Do dziś moje nazwisko można znaleźć na stronach redakcyjnych e-booków takich wydawnictw, jak Wydawnictwo Czarne, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Dolnośląskie, PWN, Czarna Owca, Prószyński i S-ka, W.A.B.
Po pewnym czasie przyszedł czas na stworzenie własnej firmy robiącej e-booki, którą założyłam z kolegą. Jako 88em przez prawie 3 lata pracowaliśmy z wieloma wydawcami z kilku krajów, w tym z kilkoma z najpopularniejszych polskich wydawnictw, jak Wydawnictwo Albatros, Egmont, Wydawnictwo Naukowe PWN czy PZWL. Kochaliśmy to robić i nie było dla nas rzeczy niemożliwych w tej branży. Przygotowywaliśmy nawet skomplikowane podręczniki dla studentów medycyny i bogato ilustrowane książeczki dla dzieci.
To był też czas intensywnej nauki również po pracy. Trafiłam na początek boomu na naukę programowania i na rosnący trend wspierania kobiet w szukaniu pracy w IT. Wiem, że moje CV intrygowało rekruterki w firmach technologicznych, mówiły mi to wprost na rozmowach o pracę. A ja szczerze opowiadałam, że to ciekawość i głód wiedzy sprowadziły mnie do IT. Ta szczerość przyniosła efekt i znalazłam pierwszą pracę stricte związaną z kodowaniem. Tak zostałam front-end developerką, jestem nią do dziś. Teraz pracuję w firmie, w której tworzę strony internetowe dla organizacji pozarządowych czy instytucji kultury.
Mogłoby się wydawać, że tak kończy się mój związek z humanistyką, ale moja kariera ma jeszcze kilka niespodziewanych zwrotów akcji.
Wspominałam, że uczenie nie było moim zawodem marzeń, ale niespodziewanie dla siebie samej zostałam mentorką na kursach podstaw front-endu dla osób, które chcą się przekwalifikować. Na pierwszą edycję naszych warsztatów dostaliśmy ponad tysiąc zgłoszeń na 40 miejsc! Potem współpracowałam jako mentorka z The Awwwesomes i Fundacją Girls Code Fun, a obecnie uczę w gdańskiej Fundacji CODE:ME.
Znalazłam jeszcze jeden sposób na połączenie obu obszarów. Moje teksty o tym, jak się przekwalifikować, gdzie się uczyć programowania i jak wygląda od środka praca w branży IT ukazały się dotąd w „Wysokich Obcasach Praca” (nr 1/2017) oraz na blogach Vertabelo Academy, LearnSQL i e-point SA.
Od czasów licealnych fascynował mnie także film, to dlatego równolegle z polonistyką studiowałam kulturoznawstwo. Marzyłam o pracy na planie, ale byłam pewna, że nie uda mi się przebić w branży. A jednak znalazłam sposób – zaczęło się od awaryjnego zastępstwa asystentki produkcji przy filmie absolwenckim, który kręciliśmy nocami. W 2020 roku wciągnęłam się w konkurs 48 HFP (48 Hours Film Project, w którym w ciągu 48 godzin trzeba stworzyć krótkometrażowy film od scenariusza po montaż i udźwiękowienie) – brałam udział w kręceniu trzech filmów, w tym dwa razy jako kierowniczka planu. Nie dość, że spełniłam swoje wieloletnie marzenie, to jeszcze miałam możliwość uczenia się, jak film wygląda od środka i pracy z fantastycznymi ludźmi. A to uczucie, kiedy w kinie widzisz swoje nazwisko w napisach końcowych – bezcenne!
Ale to jeszcze nie koniec. W ciągu ostatnich kilku lat zaczęłam realizować swoje marzenia o podróżach do miejsc nieoczywistych, spoza pierwszej dziesiątki z katalogów biur podróży, zwłaszcza na daleką Północ w poszukiwaniu zorzy polarnej. O swoich podróżniczych przygodach, odkryciach i zachwytach opowiadam na Instagramie. Można też posłuchać moich historii w kultowej warszawskiej kawiarni podróżniczej Południk Zero (z powodu pandemii w wersji on-line), gdzie zabierałam już słuchaczy w fotograficzne podróże na Ziemię Ognistą i do Patagonii, na Wyspy Owcze, Islandię i do Laponii. O tej ostatniej opowiadałam też niedawno w audycji „Podróże małe i duże” w Radiu Lublin.
Kiedy ktoś pyta, gdzie widzę się za 5 lat, odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie mam pojęcia. Nie wiem, gdzie wtedy będę, ale wiem, że to będzie wspaniała przygoda!
Fot. Paweł Wojtas
Absolwenci filologii polskiej oraz e-edytorstwa i technik redakcyjnych