Magdalena Giedrojć

Pisarka, blogerka, redaktorka, pasjonatka Włoch

 

Minęło 25 lat, odkąd uzyskałam tytuł magistra filologii polskiej na UMCS. I kiedy dziś myślę o swojej drodze zawodowej, to wychodzi na to, że wszystkie wątki miały swój początek na lubelskiej polonistyce.

Na pierwszym roku studiów oblałam oba egzaminy u Prof. Stefana Nieznanowskiego. Oblewaliśmy prawie wszyscy, to był taki rytuał pierwszoroczniaków. Pierwsze studenckie wakacje prawie wszyscy spędzaliśmy w czytelniach. Na literaturze polskiej poległam na średniowieczu, na powszechnej utopiła mnie Boska komedia Dantego. We wrześniu byłam już mistrzynią średniowiecza i Dantego. Do dziś jestem wielką miłośniczką średniowiecza i zachwyca mnie malarstwo tego okresu, a Dante… to niemal patron mojego obecnego życia.

Na trzecim roku studiów trafiłam pod opiekuńcze skrzydła Prof. Aliny Aleksandrowicz, która zgodziła się, by tematem mojej pracy magisterskiej były włoskie podróże Łucji z Giedroyciów Rautenstrauchowej. Cóż to była za przygoda! W epoce przedinternetowej poszukiwanie informacji było nie lada wyzwaniem, a biografia mojej bohaterki składała się głównie z niedopowiedzeń. Pół Polski postawiłam na nogi, żeby dotrzeć do interesujących źródeł. Opłaciło się. Ocena celująca z pracy i z obrony to był dopiero początek. Bo tak naprawdę od tej pracy zaczęło się coś, co do dziś trwa.

Po studiach zabrałam włoskie wspomnienia z podróży mojej bohaterki i wyruszyłam jej śladem do Włoch. Czytałam jej słowa i poznawałam swoje Włochy. To się nie mogło skończyć inaczej, jak tylko wielką miłością. Ponad dwadzieścia lat później jestem ekspertką od Włoch, prowadzę bloga www.italianki.pl, piszę teksty o włoskiej sztuce, recenzuję książki włoskich autorów.

Lubelska polonistyka wyposażyła mnie w coś bardzo cennego – w szeroki kontekst. Liście lektur z literatury polskiej zawsze towarzyszyła równie długa lista lektur z literatury powszechnej. Dwa razy więcej czytania i dodatkowe egzaminy, ale to mi się bardzo przydało w życiu. Nie mówiąc już o tym, że kiedy zakochałam się w Italii, miałam już całkiem niezłe pojęcie o tym, co też tam w niej kiedyś napisano.

Pod koniec studiów dość niechętnie zdecydowałam się na specjalność nauczycielską – wtedy wybór był znacznie mniejszy niż teraz i ta decyzja była wynikiem chłodnej kalkulacji. Do szkoły rzeczywiście nie poszłam, swoją karierę nauczycielską zakończyłam na praktykach studenckich, jednak przez kilka lat wykorzystywałam swoją wiedzę, pracując w wydawnictwie edukacyjnym. W końcu sama napisałam cztery książki wspomagające naukę języka polskiego w szkole podstawowej i w gimnazjum (Paszport ósmoklasisty, Paszport do liceum, Motywy literackie, Czytanie ze zrozumieniem).

Napisałam trzy powieści (Mrówka w komputerze, Słońce za zakrętem, Księżyc nad Rzymem). W pierwszej bawiłam się modami i konwencjami, w drugiej pochyliłam się nad wychodzeniem z ciemności, a trzecia to duży kawałek mojej włoskiej miłości, czyli Rzym, Caravaggio i cappuccino. Piszę też artykuły, redaguję, robię korekty. W chwilach wolnych maluję i fotografuję.

Największą moją radością w życiu jest bycie w języku polskim. Cokolwiek robię, zawsze gdzieś odzywa się we mnie polonistyka.

Fot. Archiwum prywatne

 

    Absolwenci filologii polskiej oraz e-edytorstwa i technik redakcyjnych

    Autor
    Katarzyna Brzyska
    Data dodania
    17 sierpnia 2021