Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Redaktorka, korektorka
Gdy po ukończeniu liceum stanęłam przed wyborem studiów, nie byłam pewna, czy powinnam związać swoją przyszłość z polonistyką, czy z dziennikarstwem. Kiedy odkryłam, że studiowanie filologii polskiej na UMCS można połączyć ze specjalizacją redaktorsko-medialną, decyzja stała się oczywista. Dziś jestem przekonana, że to była najlepsza droga, jaką mogłam obrać, ponieważ teraz już lepiej znam siebie i wiem, że ze względu na moją lekko introwertyczną naturę nie do końca odnalazłabym się w świecie mediów. Za to dobrze się czuję, pracując godzinami w ciszy i redagując różnorodne teksty.
Językiem polskim interesuję się od dziecka. Już wtedy – w przeciwieństwie do większości kolegów – uwielbiałam w szkole niezapowiedziane dyktanda, podczas których mogłam się wykazać znajomością ortografii. Do dziś uwielbiam rozwiązywać zagwozdki językowe, które traktuję jak swego rodzaju krzyżówki czy quizy – pomagają utrwalać materiał, zmuszają do myślenia i dają sporo satysfakcji z ich rozpracowania. I są to kwestie, które wymagają ciągłego samokształcenia, nie da się bowiem reguł językowych przyswoić raz a dobrze – wszak język wciąż się zmienia, tak samo zmieniają się więc zasady nim rządzące. A to znakomity bodziec do samorozwoju, uczący też pokory i ciągłego weryfikowania swojej wiedzy, nie pozwala bowiem tkwić w przekonaniu o swojej bezbłędności.
Studia licencjackie ukończyłam obroną pracy pt. Obraz Polski i Polaków w tekstach piosenek Kazika Staszewskiego, napisanej pod kierunkiem Profesor Doroty Piekarczyk, która później zainspirowała mnie przy wyborze tematu pracy magisterskiej. I tak przedmiotem mojej analizy podczas studiów magisterskich stał się Dowcip językowy w tekstach kabaretu Paranienormalni. Swoją opieką otoczyła mnie wówczas Profesor Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska. Obydwie prace rozbudziły we mnie jeszcze większe zamiłowanie do językoznawstwa, uświadomiły mi bowiem, że analizy językowe są bardzo ciekawe i wciągające, a teksty, które mogą stać się pasjonującym materiałem badawczym, to studnia bez dna – i można z niej czerpać również to, co, zdawałoby się, jest tylko przedmiotem rozrywki.
Po studiach magisterskich nie do końca jednak wiedziałam, czym chcę się zajmować. Cały czas rozmyślałam nad słowami Profesor Niebrzegowskiej-Bartmińskiej, która podsunęła mi pomysł, żeby aplikować na studia doktoranckie. Mój samokrytycyzm („Ja się nie nadaję”) i nieśmiała natura („Ja miałabym prowadzić zajęcia ze studentami?”) nakazywały mi ten pomysł odrzucić, ale ostatecznie zwyciężyła moja jasna strona mocy: postanowiłam aplikować – z powodzeniem. Pod swoje naukowe skrzydła znów przyjęła mnie nieoceniona Profesor Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska, której dziękuję za to, że uwierzyła we mnie wtedy, gdy mnie samej tej wiary brakowało.
W trakcie studiów doktoranckich przełamywałam swoje kolejne bariery, prowadząc w ramach praktyk doktoranckich zajęcia ze studentami czy występując publicznie na konferencjach naukowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych (czyli podczas uprawiania – jak to w gronie doktorantów żartobliwie nazywaliśmy – turystyki konferencyjnej). Miałam również swój mały udział w pracach nad projektami Instytutu Slawistyki PAN – między innymi uzupełniałam wypisy źródłowe do kartotek Słownika stereotypów i symboli ludowych oraz tworzyłam inwentarze dla Pracowni Etnolingwistycznej UMCS.
Na IV roku studiów doktoranckich przeprowadziłam się do Warszawy, gdzie – w ramach Programu Mobilności Studentów i Doktorantów MOST – przez rok studiowałam na Uniwersytecie Warszawskim. Jednocześnie, przez kilka miesięcy, pracowałam w sekretariacie Ogólnopolskiej Szkoły Barmanów, w której poza typowymi obowiązkami biurowymi zajmowałam się też aktualizacją stron internetowych w systemie CMS, prowadzeniem profilu firmy na portalach społecznościowych i korektą tekstów do czasopism z branży HoReCa. W międzyczasie poszukiwałam pracy na stanowisku redaktora. Udało mi się ją znaleźć w miejscu, o którym – gdybym wcześniej miała wskazać, gdzie mogą zostać zatrudnieni poloniści/redaktorzy – pomyślałabym pewnie jako ostatnim, a mianowicie w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych (Sekcja Informacji Naukowej w Zespole Wydawniczym DG RSZ). Redagowałam tam m.in. teksty regulaminów i instrukcji wojskowych, podręczniki dla pilotów samolotów (takich jak myśliwsko-bombowy Su-22 czy myśliwiec MIG-29) czy materiały na wystawy sprzętu wojskowego, organizowane podczas takich wydarzeń, jak Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Air Show. Jednocześnie przez pewien czas redagowałam teksty o tematyce prawno-budowlanej dla wydawnictwa Polcen. Przez kilka lat współpracowałam również z Polskim Wydawnictwem Naukowym i Wydawnictwem Lekarskim PZWL.
Od 2019 r. pracuję jako redaktor wydawniczy w Kancelarii Sejmu – Wydawnictwie Sejmowym. Zajmuję się opracowywaniem redakcyjnym książek o tematyce parlamentarnej, prawnoustrojowej, historycznej itp., informatorów i biuletynów dla posłów oraz innych materiałów bezpośrednio związanych z pracami Sejmu. Ukończyłam także aplikację sejmową, czyli szkolenie (realizowane w trybie roku akademickiego) przygotowujące zarówno teoretycznie, jak i praktycznie do wykonywania obowiązków urzędnika państwowego.
Czasem, jak każdego, dopadają mnie myśli: „Co by było, gdyby…?”, „Gdzie byłabym dzisiaj, gdyby…?”. Ale szybko je odpędzam, bo wiem, że robię to, co dla mnie najlepsze. Moja praca, choć czasami żmudna i męcząca, daje mi sporo satysfakcji i ciągłe możliwości rozwoju. Nie byłoby mnie tu, gdzie dziś jestem, gdyby nie studia polonistyczne oraz napotkani na mojej drodze ludzie – znakomici wykładowcy i świetni koledzy. Jeśli więc zastanawiacie się nad wyborem kierunku studiów, to pamiętajcie, że w kultowym cytacie z filmu Dzień świra: O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów (…). Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa. I wszechporażająca nas wszystkich pogarda – zgodne z rzeczywistością są tylko trzy pierwsze zdania ;).
Fot. Archiwum prywatne.
Absolwenci filologii polskiej oraz e-edytorstwa i technik redakcyjnych