Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Teatr języka i język sportu
Niczego w życiu nie żałuję – może poza tym, że czas pięcioletnich studiów magisterskich tak szybko minął! Od książki do książki, bo materiału było mnóstwo, od kserówki do egzaminu. Tak, kserówki. Trudno w to uwierzyć, ale kiedy studiowałam czytelnie były pełne, a egzemplarze książek pojedyncze, więc trzeba było je kserować. Punktów xero przy uczelni dziesiątki, a najdłuższa kolejka do tego najtańszego – „pod kładką”, którego dziś już nie ma. Miasteczko żyło gwarnie i nikogo nie dziwiło, że nie ma miejsca, żeby usiąść pod „Maryśką”. To nas integrowało i uczyło pracy zespołowej. Do dziś pamiętam wspólne, długie naukowe wieczory przy notatkach i pizzy oraz mantrę „tego na egzaminie na pewno nie będzie”, a później zaskoczenie, bo „to” właśnie zawsze na egzaminie było… Wspaniali ludzie, niezapomniani mentorzy, których części nie ma już pośród nas, cudowne wspomnienia, klimat akademicki i zabawne sytuacje.
Czuliśmy się trochę jak herosi, bo przeczytanie takiego ogromu książek wymaga silnej woli, charakteru, ale też sprytu ;) Jednak studia polonistyczne to nie tylko setki lektur do przeczytania, ale przede wszystkim kształtowanie umiejętności społecznych i komunikacyjnych, nauka współpracy, szacunku i pokory. Potrzebowaliśmy przewodników w labiryncie wielkich twórców oraz ich dzieł. Byliśmy spragnieni naukowych autorytetów i dostaliśmy je na wyciągnięcie ręki.
Na studiach z filologii polskiej wybrałam dwie specjalności – nauczycielską oraz logopedyczną. Co je łączyło? Ukierunkowanie na drugiego człowieka, bo wiedzą, którą zdobyłam, mogłam łatwo podzielić się z innymi i nieść tym samym pomoc.
Pod koniec studiów magisterskich epizodycznie pracowałam w Internetowej Telewizji Lublin: może za krótko, może w nieodpowiednim momencie, może mi nie było po drodze – chciałam jednak czegoś innego.
Po obronie magisterki odczułam dumę, radość, satysfakcję, ale i pustkę. Klimat uczelni dawał mi zadowolenie i energię. Wiedziałam, że nie chcę odchodzić ze środowiska akademickiego, złożyłam aplikację na studia doktoranckie i zostałam przyjęta. W międzyczasie kilka lat pracowałam w sklepie odzieżowym, kończyłam równolegle studia podyplomowe z emisji głosu (tu miałam pierwszy kontakt z dubbingiem i nagrywaniem) na Wydziale Artystycznym UMCS, prowadziłam warsztaty aktorskie dla studentów, działałam w różnych kołach uniwersyteckich, Dniach Otwartych, a także kilkukrotnie byłam jurorką na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Złote Mrówkojady.
Rozprawę doktorską obroniłam w Zakładzie Teatrologii pod skrzydłami Pani Profesor Iriny Lappo. Praca nad dysertacją oraz jej łączenie z obowiązkami zawodowymi nauczyły mnie wytrwałości i opanowania, które czerpałam od Promotorki. Po uzyskaniu stopnia doktora nauk humanistycznych zaledwie rok wytrzymałam poza społecznością akademicką: rozpoczęłam kolejne studia podyplomowe, tym razem z neurologopedii.
Kompetencje nabyte na studiach humanistycznych przydały się i idealnie sprawdziły tak w pracy zawodowej, jak i w działalności prywatnej. Poza zdobytą wiedzą nauczyły mnie cierpliwości oraz konsekwencji w działaniu. Umiejętności te wykorzystuję podczas zajęć logopedycznych z podopiecznymi Integracyjnego Klubu Aktywnej Rehabilitacji i Sportu Niewidomych „IKAR” w Lublinie, z którym współpracuję jako logopeda, oraz we własnym projekcie logopedycznym „Mów Śmiało”.
Poza działalnością logopedyczną wiedzę z zakresu językoznawstwa oraz nabyte umiejętności miękkie stosuję także w pracy urzędnika sądowego. Jak widzicie, studia polonistyczne sprawdzają się na rynku pracy w różnych dziedzinach. Idąc na polonistykę, musisz wiedzieć, że nie będziesz tylko czytać książek, ale nauczysz się kojarzyć fakty, wyciągać wnioski, przedstawiać swoje racje i argumentować w przekonujący sposób.
Upór i silna wola, które są mi wrodzone skumulowały się z wypracowaną na studiach polonistycznych konsekwencją, a to pomogło mi w walce o zdrowie i sylwetkę. Kiedy zobaczyłam, że inni ludzie mają podobne problemy, które ja już miałam za sobą, chciałam podzielić się swoją historią i doświadczeniem. Zaczęłam dużo czytać, zadawać pytania, dociekać, zrobiłam kurs trenera personalnego. W końcu założyłam własną stronę internetową (www.dziewczynaendorfina.pl). Piszę tam recenzje gadżetów elektronicznych, babskim okiem spoglądam na różne kulinarne zagadnienia, motywuję innych do aktywności sportowej, ale przede wszystkim zachęcam, aby łaskawszym okiem widzieć siebie i pokochać innych: zamiast oceniać – zaoferować pomoc, a krytykę zastąpić przekazaniem wiedzy.
Dzięki pisaniu pracy magisterskiej, doktorskiej oraz dyskusjom z promotorami nauczyłam się wyrażać swoje stanowisko i popierać je argumentami. Myślę, że m.in. dzięki tym umiejętnościom przekonałam do siebie jury konkursu organizowanego przez Huawei oraz 4F i na jakiś czas zostałam blogerką tych marek, a dzięki pomysłowości (trzeba było na polonistyce wykazać się sprytem, żeby czasem przekonująco mówić o książkach, których się nie do końca pamiętało…) nawiązuję także relacje i współpracę z innymi firmami. I to działa!
Wybrałam studia polonistyczne w nadziei, że będę kontemplować dzieła wielkich pisarzy, a wieczorami, rozpływając się w smaku magdalenek zamoczonych w herbacie, przekładać pożółkłe karty ksiąg znanych wyłącznie elitarnemu gronu. Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje zapędy i myśl o kontemplacji. Zamiast magdalenek – najtańsze herbatniki (życie studenckie nie było wytworne), herbatę trzeba było w sesji zamienić na kawę, która szybko robiła się zimna, Internet tylko na kilku komputerach w czytelni, a żeby wczytała się strona, nie było wyjścia i trzeba było wykazać się cierpliwością! Brakowało jej? Nie mogło, bo za Tobą kolejka i choćby przyszło siedzieć do nocy czekało się, aż strona się załaduje. I nie uwierzycie, ale brakuje mi polonistyki.
Studia na Wydziale Humanistycznym dały mi nie tylko potrzebną wiedzę i ukształtowały mnie zawodowo, ale w sposób nieoceniony wpłynęły na moje życie prywatne i relacje międzyludzkie. Niektóre z nich oparły się próbie czasu i trwają do dziś.
Absolwenci filologii polskiej oraz e-edytorstwa i technik redakcyjnych