Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Mecze rozegrali: piłkarze ręczni, futsaliści, koszykarki oraz tenisistki stołowe.
Piłka ręczna
Piłkarze ręczni AZS UMCS Lublin w pełni zrehabilitowali się za ubiegłotygodniową porażkę z KS Uniwersytet Radom na wyjeździe. Po bardzo dobrym spotkaniu podopieczni Jakuba Ignaszewskiego pokonali we własnej hali lidera tabeli II ligi, zespół Mazura Sierpc 33:30.
Od pierwszego gwizdka to szczypiorniści UMCS-u dyktowali warunki na parkiecie. Skuteczna gra zarówno w ofensywie, jak i w formacji obronnej poskutkowała prowadzeniem 9:5 w 15 minucie gry. Później jednak do głosu doszli goście z Sierpca, którzy zacieśnili szyki w obronie i umiejętnie wyprowadzali kontry, wykorzystując błędy lublinian. W efekcie pierwsza część meczu zakończyła się remisem po 16.
Początek drugiej połowy to gra punkt za punkt obu drużyn. W 40. minucie meczu swoją przewagę zaczęli budować akademicy, którym udało się odskoczyć na sześć "oczek". Bardzo dobrze w ekipie gospodarzy funkcjonowała gra z kontry. Kiedy wydawało się, że lublinianie spokojnie dowiozą zwycięstwo, do odrabiania strat zabrali się szczypiorniści Mazura. W szeregi akademików wkradło się coraz więcej nerwowości, a goście zdołali zniwelować straty do jednej bramki. Przy stanie 31:30 Valeri Lytus umiejętnie wykończył akcję gospodarzy i wyprowadził UMCS na dwubramkowe prowadzenie. Na pół minuty przed końcową syreną goście wykonywali karnego, którego w spektakularny sposób obronił Rafał Gruszczyński. W ostatniej akcji meczu szczypiorniści AZS UMCS trafili z rzutu karnego, ustalając wynik spotkania na 33:30.
W następnej kolejce akademicy zmierzą się na wyjeździe z innym zespołem z czołówki tabeli, ekipą UMKS Trójka Ostrołęka.
Koszykówka
Drugą porażkę z rzędu odniosły Koszykarki Pszczółka AZS UMCS. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka nie poradziły sobie z sąsiadującym w tabeli zespołem Ślęzy Wrocław przegrywając 54:73.
Wynik spotkania otworzyły Koszykarki AZS-u. Jednak z każdą minutą traciły skuteczność w ataku. Przeciwniczki także nie imponowały swoja gra w ofensywie. W 7. minucie za sprawą Lejli Bejtić gospodynie wyszły na prowadzenie 12:11. W końcówce lepsze okazały się jednak przyjezdne. Świetnie grała Jhasmin Player, która rzuciła dla swojego zespołu ostatnich 12 punktów w tej części spotkania. Po pierwszych 10 minutach AZS przegrywał 16:23.
W drugiej kwarcie gospodynie zaczęły gonić wynik. Grały jednak na niskiej skuteczności rzutowej i popełniały wiele błędów. Wrocławianki także miały problemy z kończeniem swoich akcji celnymi rzutami, przez co mecz się wyrównał. Obaj trenerzy poprosili o przerwy dla swoich zespołów, aby nieco uspokoić grę. Końcówka kwarty była niezwykle zacięta . AZS zniwelował stratę do ledwie jednego punktu – 33:34.
Po przerwie walka na parkiecie stawała się coraz bardziej wyrównana. Obie ekipy grały twardo, ale nie potrafiły kończyć akcji pewnymi rzutami. Świetnie w tej części spotkania zaprezentowała się koszykarka Ślęzy – Paulina Pawlak, która zdobyła 9 pierwszych punktów dla swojego zespołu. AZS poprawił nieco swoją grę w defensywie i zmuszał rywalki do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Przed decydującą odsłoną meczu lublinianki przegrywały 47:49.
Ostatni kwarta to okres całkowitej dominacji przyjezdnych. Lublinianki gubiły piłkę w ataku, oddawały niecelne rzuty, a przede wszystkim grały bardzo słabo w obronie. Gospodyniom udało się zdobyć tylko 7 punktów przy 24 wrocławianek. Dzięki skutecznej grze w ostatniej kwarcie przyjezdne przypieczętowały swoje zwycięstwo – 73:54. Najlepiej w lubelskiej drużynie spisała się Lejla Bejtić, która zdobyła 11 punktów. Była to czwarta porażka „Pszczółek” w tym sezonie.
- Spodziewałyśmy się ciężkiego meczu. Wiedziałyśmy, że trener Szewczyk bardzo dobrze się do niego przygotuje. W pierwszej połowie bardzo męczyłyśmy się z obroną strefową. Później same zaczęłyśmy lepiej bronić, grać agresywniej w ataku. Trener Szewczyk musiał zmienić obronę i to nam ułatwiło zadanie – mówiła po meczu zawodniczka Ślęzy Wrocław, Paulina Pawlak.
- My tego meczu w mojej opinii nie przegraliśmy w czwartej kwarcie, tylko w pierwszych trzech, gdzie moim zdaniem powinniśmy sobie zbudować przewagę około 10 punktów – tłumaczył trener AZS-u Krzysztof Szewczyk. – W samej drugiej kwarcie przestrzeliliśmy 6 rzutów wolnych, nie trafiliśmy masy lay-upów spod kosza. Wiedzieliśmy też, że będziemy mieć problem w czwartej kwarcie, bo fizycznie ciężko się nam będzie grało bez podstawowego zawodnika na pozycji numer jeden. Wynik jest jaki jest. My przez trzy kwarty nie potrafiliśmy wykorzystać tych sytuacji, które mieliśmy, no i tak to się skończyło.
W kolejnym starciu lublinianki zmierza się na wyjeździe z Glucose ROW Rybnik. Mecz zaplanowano na 23 listopada.
Zawodniczki AZS UMCS Optimy Lublin pokonały w spotkaniu 6. kolejki zmagań
I ligi tenisa stołowego kobiet UPKS Arkę Ryki 7-3. Tym samym podopieczne
Michała Szewczuka umocniły się na pozycji lidera rozgrywek.
Tenis stołowy
Pojedynek w sali treningowej lubelskiego zespołu przy ulicy Podwale 3a został rozegrany tydzień po planowanym terminie. Dodatkowo mobilizacji w szeregach miejscowych nie sprzyjał fakt, iż według protokołu meczowego gospodarzem meczu był zespół z Ryk.
Już pierwsze spotkanie pokazało jednak, która z drużyn była stawiana w roli faworyta. Katia Sivakova ograła po tie-breaku Natalię Cięszczyk. Późniejsze starcia także przyniosły sporo emocji. Swoje pojedynki przegrały Sylwia Pawlak, która legła Karolinie Lalak 0-3, Anna Urbańczyk, która zdołała ugrać tylko jedną partię w meczu z Natalią Cięszczyk, oraz Wenwen Liu. Chinka w swoim drugim pojedynku tego dnia miała okazję definitywnie przechylić szansę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny, już po siódmej potyczce. Musiała jednak przełknąć gorycz porażki - zawodniczka lubelskiego zespołu przegrała 2-3.
Liderki ligowej tabeli zdominowały także rywalizację deblową. Obydwa meczerozstrzygnęły na swoją korzyść pary Sylwia Pawlak-Anna Urbańczyk, Katia Sivakova-Wenwen Liu, wygrywając po 3-0.
Ostatnia gra pomiędzy Kamilą Głodek a kapitan spadkowiczek z ekstraklasy, Katią Sivakova był już formalnością, choć i tak reprezentantka Białorusi wygrała ten pojedynek 3-1.
- Nie przyjechaliśmy do Lublina jako faworyci. Przyjechaliśmy za to walczyć o zwycięstwo. Wiadomo, że drużyna AZS Optimy jest głównym kandydatem do awansu do ekstraklasy. Mimo wszystko jestem zadowolony z gry i zaangażowania zespołu. W szczególności muszę wyróżnić Karolinę Lalak, która potwierdziła reprezentacyjną formę - mówił po zakończeniu zawodów trener UPKS Arki Ryki Adam Płodzień.
- Spodziewałyśmy się lepszego wyniku. Czuję niedosyt patrząc na moją dzisiejszą grę - stwierdziła zawodniczka lubelskiej ekipy Anna Urbańczyk.
Kolejne ligowe emocje związane z kobiecym tenisem czekają nas już za tydzień. Do Lublina przyjedzie zespół AZS UE II Wrocław.
Futsal
Futsaliści AZS UMCS skutecznie zrehabilitowali się za ubiegłotygodniową wysoką porażkę w Wieliczce. Podopieczni Artura Gadzickiego pokonali EBS Kielce 5-3.
Mecz początkowo był wyrównany. Pierwszą bramkę zdobyli gospodarze. Jej autorem w 5. minucie spotkania był Marco Aurelio. Wyrównał 4 minuty później Karol Lurzyński. Od tego momentu gra stała się bardziej otwarta. W 12. minucie pojedynku trafił Wojciech Boniaszczuk wyprowadzając lubelski zespół na prowadzenie, które ,,Dziki'' utrzymały do przerwy.
Na początku drugiej połowy dominowali gospodarze. Twarda, skuteczna gra w obronie dawała możliwość wyprowadzania szybkich kontrataków. To jednak przyjezdni zainicjowali kanonadę w drugiej części starcia. Zdobywcą bramki na 2-2 był Paweł Łuszcz. Błyskawiczną odpowiedzią popisał się jednak Wojciech Boniaszczuk, dla którego była to druga bramka w meczu.
Dla miejscowych trafiali jeszcze Łukasz Gromba i Rafał Krudski, który ustalił wynik potyczki. W międzyczasie dla kielczan gola strzelił Michał Kołodziejczyk.
Dla podopiecznych Artura Gadzickiego był to trzeci tryumf w tym sezonie w lidze.
- Kluczowe w kontekście zwycięstwa były te ostatnie minuty, w których udało nam się zachować koncentrację. Powiedzieliśmy sobie w szatnie, że czekamy do momentu, aż zespół z Kielc się odkryje. W większości nasi dzisiejsi rywale to gracze z doświadczeniem boiskowym, a nie halowym. Tym samym ustaliliśmy, że będziemy ich wyczekiwać na własnej połowie i liczyli na kontry. Udało się kilka wyprowadzić, do tego bramka ze stałego fragmentu. Jestem zadowolony – mówił po końcowej syrenie szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.
Kolejny mecz futsaliści AZS UMCS Lublin rozegrają 29 listopada. Wówczas czeka ich wyjazd na mecz z Kamionką Mikołów.