Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Niezależnie od rozwoju wypadków akcję protestacyjną będziemy kontynuować. Na koniec chcę dodać, że te 4,4 proc. podwyżki dla oświaty i szkolnictwa wyższego nie jest dla nikogo satysfakcjonujące. Kryzys gospodarczy, inflacja najwyższa od 20 lat. Każdy wie, że 4,4 proc. nie pokryje wzrostu cen. Wyzysk zarzuca się korporacjom, ale obecnie to państwo jest najgorszym płatnikiem, traktuje nas po macoszemu. Zawsze jest coś ważniejszego od nas.
Z Anetą Trojanowską, wiceprezeską Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP, przewodniczącą Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Minister Przemysław Czarnek chwali się ubiegłorocznymi podwyżkami dla nauczycieli akademickich, na które podobno przeznaczono 900 mln zł z oszczędności budżetowych. Wie Pani, o czym mówi minister?
– Oczywiście, żadnych 900 mln zł na podwyżki nie było. Jeżeli uczelniom przekazane zostały jakieś środki, to były one przeznaczone na inwestycje w infrastrukturę badawczą i dydaktyczną.
Nie przekazano żadnych środków na wzrost wynagrodzeń dla pracowników uczelni i placówek badawczych. W tym roku uczelnie także nie dostały żadnych środków na podwyżki.
Jeśli minister mówi, że pracownicy KUL otrzymali podwyżkę z wyrównaniem od 1 stycznia, to być może tak było, ale my na ten temat nic nie wiemy. Wiemy tylko o jednej uczelni, która pieniądze na podwyżki wygospodarowała z własnego budżetu.
„Od 1 października będą dodatkowe pieniądze. To kolejne kilkadziesiąt mln zł z przeznaczeniem na podwyżki dla nauczycieli akademickich” – to część ministerialnego tweeta z 21 kwietnia br. To też wymaga komentarza.
– Po pierwsze, jakie kolejne podwyżki? Po drugie, kilkadziesiąt milionów złotych to nie jest kwota wystarczająca na podwyżki dla ok. 160 tysięcy pracowników szkolnictwa wyższego – średnio miesięcznie jest to kilkadziesiąt złotych brutto na etat. O jakich podwyżkach mówi minister?
Pytania się mnożą. Proszę powiedzieć, jak ocenić te wypowiedzi ministra Czarnka i tweet? Czy to jest przykład jawnej dezinformacji?
– Można by tak powiedzieć, żeby nie użyć ostrzejszych słów. To jest bardzo smutne i przykre, bo tych środków na podwyżki w uczelniach nie ma. Odniosę się do prac zespołu powołanego przez ministra Czarnka pod koniec ubiegłego roku, który miał przeanalizować sytuację płacową, przygotować propozycje rozwiązań w tym zakresie i podwyżek.
Zespół został powołany po tym, jak rozpoczęliśmy protest. Rozwiązano go 31 marca i jak dotąd nie uzgodniono nawet końcowego protokołu, ponieważ stanowiska stron, które brały udział w pracach tego zespołu, były rozbieżne.
W pracach uczestniczyli przedstawiciele Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Polskiej Akademii Nauk oraz Związku Nauczycielstwa Polskiego i NSZZ „Solidarność”. Obie strony, czyli ministerialna oraz związkowa i akademicka, przygotowały własną wersję protokołu, ale te wersje się różniły.
W których miejscach pojawiły się rozbieżności w protokołach?
– My, czyli Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP, domagamy się 17 proc. wzrostu wynagrodzeń w 2022 r. dla wszystkich pracowników szkolnictwa wyższego i nauki. Podwyżki w wys. 10 proc. rocznie obiecano na lata 2019-2021, zrealizowano 7 proc. w roku 2019 i 6 proc. w roku 2020. Patrząc jednak na sytuację ekonomiczną i inflację, podwyżka powinna być nawet wyższa niż te 17 proc. Jeśli chodzi o rozbieżności, to one najbardziej widoczne są w rekomendacjach.
Wszystkie strony, poza ministerialną, zgodziły się co do tego, że należy pozostawić system wynagrodzeń w szkolnictwie i nauce oparty na minimalnym wynagrodzeniu zasadniczym profesora na poziomie trzykrotności minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w danym roku.
Natomiast w ostatecznej wersji protokołu ministerialnego znalazł się tylko zapis, że trzeba to wynagrodzenie podnosić, ale o trzykrotności już nie ma ani słowa, a była to jedna z obietnic, które padły przy wprowadzaniu w życie nowej ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, zwanej Ustawą 2.0. Od tamtego czasu płaca minimalna wzrosła, a wynagrodzenie profesora się nie zmieniło. Wysokość wynagrodzenia profesora dlatego jest taka ważna, bo według niego obliczane są wynagrodzenia wszystkich pozostałych grup nauczycieli akademickich.
Nie można już mówić o trzykrotności?
– Nie można. Wynagrodzenie minimalne profesora to nadal 6450 zł, ale gdyby nasz postulat wszedł w życie, powinno już być 9030 zł. To nie jedyna rozbieżność. W protokole ministerialnym widoczna jest także ta dotycząca nakładów na szkolnictwo wyższe i naukę. Strona związkowa i akademicka postulowała, żeby zapisać 3 proc. PKB, z kolei strona ministerialna ujęła to bardzo ogólnie: „Należy podjąć działania zmierzające do przekonania rządu i parlamentu do modyfikacji reguły gwarantującej poziom wzrostu nakładów” na szkolnictwo wyższe itd. Nie mówi się o konkretnych działaniach, tylko o tym, że należy podjąć starania.
(…)
Jakie będą dalsze działania Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego?
– Dalsze decyzje uzależnione będą od propozycji strony rządowej. Niezależnie od rozwoju wypadków akcję protestacyjną będziemy kontynuować. Na koniec chcę dodać, że te 4,4 proc. podwyżki dla oświaty i szkolnictwa wyższego nie jest dla nikogo satysfakcjonujące. Kryzys gospodarczy, inflacja najwyższa od 20 lat. Każdy wie, że 4,4 proc. nie pokryje wzrostu cen. Wyzysk zarzuca się korporacjom, ale obecnie to państwo jest najgorszym płatnikiem, traktuje nas po macoszemu. Zawsze jest coś ważniejszego od nas.
Dziękuję za rozmowę.
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 17-18 z 13-20 kwietnia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
Fot. Archiwum prywatne