Ta strona używa cookies
Ze względu na ustawienia Twojej przeglądarki oraz celem usprawnienia funkcjonowania witryny umcs.pl zostały zainstalowane pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Możesz to zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.
Kilka dni temu w Lublinie odbywały się Akademickie Mistrzostwa Polski we wspinaczce sportowej. Reprezentantka UMCS-u Agata Lesiewicz zdobyła złoty medal i obroniła tytuł mistrzowski w kategorii na czas. Agata opowiedziała o swojej kontuzji, treningach i przewidywaniach na temat swojej przyszłości. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z zawodniczką.
Co było kluczem do Twojego sukcesu w tegorocznych AMP-ach?
Sama nie jestem do końca pewna. Wydaje mi się, że nie da się tutaj wskazać jednej rzeczy. To przede wszystkim ciągłe treningi takie, jakie były wcześniej i aktualizowane z roku na rok. Na pewno moje plany pokrzyżowała też kontuzja, która przydarzyła mi się całkiem niedawno, bo koło miesiąc temu. Kluczem do sukcesu można w tym kontekście nazwać dostosowanie moich treningów do właśnie tej wyjątkowej sytuacji.
Jak wyglądały twoje treningi i przygotowania do mistrzostw?
Przed AMP-ami wyglądały one tak samo, jak moje treningi dotychczas. Czasówki, czyli moja główna konkurencja, skupiają się na treningach siłowych, mocy i szybkości. Za sprawą kontuzji byłam przez jakiś czas wyłączona z normalnego funkcjonowania, musiałam zrezygnować całkowicie z treningu nóg, ponieważ nie byłam w stanie normalnie chodzić do 3-4 dni przed Akademickimi Mistrzostwami Polski. Mimo tego wszystkiego udało mi się ustalić z trenerem plan treningowy tak, aby jednak kontynuować treningi i przygotowywać się na tyle mocno, na ile mogłam. Myślę, że przez te ostatnie kilka tygodni od kontuzji trening psychiczny czasami był bardziej wymagający niż trening fizyczny, dlatego w tym aspekcie musiałam zachować równowagę.
Z jakim urazem się mierzysz i kiedy będziemy mogli spodziewać się twojego powrotu do pełnej sprawności?
Miesiąc temu zerwałem więzadła w kostce na ostatnim treningu mocy, który był planowany przed mistrzostwami Polski seniorów, dlatego nie udało mi się na nich wystartować. Część więzadeł miałam zerwanych, a część naderwanych. Do treningu już wracam, zaczęłam stawiać swoje pierwsze kroki. Na akademickich zawodach udało mi się wystąpić, ale nie powiem, że bez bólu. Z drugiej strony dostałam zgodę fizjoterapeuty, więc mogłam spróbować biegać, a jak widać, wyszło mi to całkiem dobrze. Mam nadzieję, że do pełnej sprawności wrócę za 2-3 tygodnie, ale cały czas jestem pod okiem fizjoterapeuty.
W obliczu tej kontuzji spodziewałaś się tego, że uda Ci się obronić tytuł, czy obawiałaś się konkurencji, chociażby uznanej Natalii Kałuckiej?
Szczerze powiedziawszy, to tak na dobrą sprawę przez całe zawody nie myślałam o wyniku. Kilka dni przed mistrzostwami nie miałam pojęcia, czy na pewno na nich wystartuje i czy będę w stanie w ogóle włożyć buty wspinaczkowe. Jak już wiedziałam, że mam zielone światło od fizjoterapeuty i trenera, to skupiłam się tylko na tym, żeby dobrze się rozgrzać, żeby sobie przypomnieć, jak to jest w ogóle startować w zawodach, ponieważ od ostatniego mojego startu troszkę czasu minęło. Jeśli chodzi o konkurencję, to nie bałam się ich, to są moje dobre koleżanki. Zwłaszcza że akademickie zawody kojarzą mi się z dobrą zabawą oraz ze spotkaniem się ze znajomymi i bardzo pozytywnie wspominam każde AMP-y. Możliwość konkurowania z nimi traktuję z dużo większym luzem, także nie myślałam w ogóle o wyniku i wygranej. Starałam się skupić na tym, co mam zrobić i dobrze się przy tym bawić.
Jak w finale udało Ci się poprawić swój czas w drugiej drodze o sekundę?
Przez całe zawody byłam w amoku, kompletnie nie skupiałam się na czasach. Czasami stojąc z dziewczynami w strefie przedstartowej, nie do końca wiedziałam do jakiego biegu teraz się będę przygotowywała, nie śledziłam czy to półfinał, czy ćwierćfinał. Ciężko jest mi sobie przypomnieć te biegi, bo po prostu podchodziłam do drogi i robiłam swoje, także nawet nie byłam świadoma, że poprawiłam ten czas o sekundę, ale to faktycznie jest troszkę dziwne. Wydaje mi się, że udzieliła mi się dobra atmosfera, coraz lepiej się czułam na tych drogach, bo im więcej się ich przebiegło, tym bardziej czułam się pewniej i mogłam ryzykować.
Jakie są twoje cele związane ze wspinaczką na przyszłość? Będziesz kłaść większy nacisk w konkurencji na trudność?
W tym momencie raczej skupiam się tylko i wyłącznie na czasówce już od kilku lat. Tutaj jednak czuję się najlepiej i najłatwiej jest mi się do tego przygotować. Mam takie predyspozycje, które mogę na tym polu dobrze wykorzystać. Jeżeli chodzi o dwie inne konkurencje, czyli bouldering i prowadzenie, to bardzo je lubię i uprawiam je, kiedy tylko mam okazję, zazwyczaj w okresie odpoczynku od treningów.
Jak obecnie wygląda sytuacja wspinaczki w Polsce? Czy zainteresowanie tą dyscypliną rośnie?
Tak, wydaje mi się, że zdecydowanie rośnie i ta zwiększona popularność będzie się jeszcze utrzymywała. Siostry Kałuckie czy Ola Mirosław to zawodniczki czasówek, które bardzo rozsławiają wspinaczkę. Podobny wpływ mają zawody, które ostatnio były w Lublinie, czyli Puchar Europy, pierwsza duża impreza u nas na ścianie. Ten sam skutek będzie miała olimpiada, na którą już powołanie dostała jedna Polka. Wydaje mi się, że ten trend się utrzyma i zainteresowanie ludzi, którzy jeszcze się nie wspinali, będzie rosło cały czas.
Fot. AMP we Wspinaczce Sportowej
Autor: Michał Długosz
Co było kluczem do Twojego sukcesu w tegorocznych AMP-ach?
Sama nie jestem do końca pewna. Wydaje mi się, że nie da się tutaj wskazać jednej rzeczy. To przede wszystkim ciągłe treningi takie, jakie były wcześniej i aktualizowane z roku na rok. Na pewno moje plany pokrzyżowała też kontuzja, która przydarzyła mi się całkiem niedawno, bo koło miesiąc temu. Kluczem do sukcesu można w tym kontekście nazwać dostosowanie moich treningów do właśnie tej wyjątkowej sytuacji.
Jak wyglądały twoje treningi i przygotowania do mistrzostw?
Przed AMP-ami wyglądały one tak samo, jak moje treningi dotychczas. Czasówki, czyli moja główna konkurencja, skupiają się na treningach siłowych, mocy i szybkości. Za sprawą kontuzji byłam przez jakiś czas wyłączona z normalnego funkcjonowania, musiałam zrezygnować całkowicie z treningu nóg, ponieważ nie byłam w stanie normalnie chodzić do 3-4 dni przed Akademickimi Mistrzostwami Polski. Mimo tego wszystkiego udało mi się ustalić z trenerem plan treningowy tak, aby jednak kontynuować treningi i przygotowywać się na tyle mocno, na ile mogłam. Myślę, że przez te ostatnie kilka tygodni od kontuzji trening psychiczny czasami był bardziej wymagający niż trening fizyczny, dlatego w tym aspekcie musiałam zachować równowagę.
Z jakim urazem się mierzysz i kiedy będziemy mogli spodziewać się twojego powrotu do pełnej sprawności?
Miesiąc temu zerwałem więzadła w kostce na ostatnim treningu mocy, który był planowany przed mistrzostwami Polski seniorów, dlatego nie udało mi się na nich wystartować. Część więzadeł miałam zerwanych, a część naderwanych. Do treningu już wracam, zaczęłam stawiać swoje pierwsze kroki. Na akademickich zawodach udało mi się wystąpić, ale nie powiem, że bez bólu. Z drugiej strony dostałam zgodę fizjoterapeuty, więc mogłam spróbować biegać, a jak widać, wyszło mi to całkiem dobrze. Mam nadzieję, że do pełnej sprawności wrócę za 2-3 tygodnie, ale cały czas jestem pod okiem fizjoterapeuty.
W obliczu tej kontuzji spodziewałaś się tego, że uda Ci się obronić tytuł, czy obawiałaś się konkurencji, chociażby uznanej Natalii Kałuckiej?
Szczerze powiedziawszy, to tak na dobrą sprawę przez całe zawody nie myślałam o wyniku. Kilka dni przed mistrzostwami nie miałam pojęcia, czy na pewno na nich wystartuje i czy będę w stanie w ogóle włożyć buty wspinaczkowe. Jak już wiedziałam, że mam zielone światło od fizjoterapeuty i trenera, to skupiłam się tylko na tym, żeby dobrze się rozgrzać, żeby sobie przypomnieć, jak to jest w ogóle startować w zawodach, ponieważ od ostatniego mojego startu troszkę czasu minęło. Jeśli chodzi o konkurencję, to nie bałam się ich, to są moje dobre koleżanki. Zwłaszcza że akademickie zawody kojarzą mi się z dobrą zabawą oraz ze spotkaniem się ze znajomymi i bardzo pozytywnie wspominam każde AMP-y. Możliwość konkurowania z nimi traktuję z dużo większym luzem, także nie myślałam w ogóle o wyniku i wygranej. Starałam się skupić na tym, co mam zrobić i dobrze się przy tym bawić.
Jak w finale udało Ci się poprawić swój czas w drugiej drodze o sekundę?
Przez całe zawody byłam w amoku, kompletnie nie skupiałam się na czasach. Czasami stojąc z dziewczynami w strefie przedstartowej, nie do końca wiedziałam do jakiego biegu teraz się będę przygotowywała, nie śledziłam czy to półfinał, czy ćwierćfinał. Ciężko jest mi sobie przypomnieć te biegi, bo po prostu podchodziłam do drogi i robiłam swoje, także nawet nie byłam świadoma, że poprawiłam ten czas o sekundę, ale to faktycznie jest troszkę dziwne. Wydaje mi się, że udzieliła mi się dobra atmosfera, coraz lepiej się czułam na tych drogach, bo im więcej się ich przebiegło, tym bardziej czułam się pewniej i mogłam ryzykować.
Jakie są twoje cele związane ze wspinaczką na przyszłość? Będziesz kłaść większy nacisk w konkurencji na trudność?
W tym momencie raczej skupiam się tylko i wyłącznie na czasówce już od kilku lat. Tutaj jednak czuję się najlepiej i najłatwiej jest mi się do tego przygotować. Mam takie predyspozycje, które mogę na tym polu dobrze wykorzystać. Jeżeli chodzi o dwie inne konkurencje, czyli bouldering i prowadzenie, to bardzo je lubię i uprawiam je, kiedy tylko mam okazję, zazwyczaj w okresie odpoczynku od treningów.
Jak obecnie wygląda sytuacja wspinaczki w Polsce? Czy zainteresowanie tą dyscypliną rośnie?
Tak, wydaje mi się, że zdecydowanie rośnie i ta zwiększona popularność będzie się jeszcze utrzymywała. Siostry Kałuckie czy Ola Mirosław to zawodniczki czasówek, które bardzo rozsławiają wspinaczkę. Podobny wpływ mają zawody, które ostatnio były w Lublinie, czyli Puchar Europy, pierwsza duża impreza u nas na ścianie. Ten sam skutek będzie miała olimpiada, na którą już powołanie dostała jedna Polka. Wydaje mi się, że ten trend się utrzyma i zainteresowanie ludzi, którzy jeszcze się nie wspinali, będzie rosło cały czas.
Fot. AMP we Wspinaczce Sportowej
Autor: Michał Długosz